Logo Thing main logo

Category: Nota

Nota

Zimbabwe: czy możliwe jest kolejne przesilenie polityczne?

27.02.2021

Igor DobrzenieckiZimbabwe: czy możliwe jest kolejne przesilenie polityczne ?Słowa kluczowe: Zimbabwe, polityka, przemiany.Key words: Zimbabwe, politics, transformations. W listopadzie 2017 roku w Zimbabwe miał miejsce wojskowy zamach stanu. Główną przyczyną zamachu stanu prócz katastrofalnej sytuacji socjoekonomicznej Zimbabwe, były przeprowadzane od kilku lat przez prezydenta Roberta Mugabe, czystki polityczne w rządzącej ZANU-PF[1] oraz związane z tym odwołanie z funkcji wiceprezydenta Emmersona Mnangagwy. E. Mnangagwa to dawny sojusznik R. Mugabe i rozważany wówczas przez część członków ZANU-PF jako jego następca. Celem działań R. Mugabe było wyeliminowanie prawdopodobnych konkurentów politycznych oraz przygotowanie do objęcia władzy w ZANU-PF i w państwie przez swoją żonę Grace Mugabe. Ta sytuacja zaczęła nie odpowiadać części członkom ZANU-PF, wśród których narastał sprzeciw wobec samego R. Mugabe i jego żony. Doszło do walk frakcyjnych o przyszłą schedę po R. Mugabe między frakcjami: G. Mugabe oraz E. Mnangagwy. Na skutek zaostrzających się walk, w ZANU-PF, E. Mnangagwa na krótko przed zamachem stanu w obawie o swojej bezpieczeństwo udał się do RPA. Należy podkreślić, że to E. Mnangagwa cieszył się poparciem wojska, a jego frakcja w ZANU-PF niejawnie popierała zamach stanu.Na skutek zamachu stanu do kraju powrócił E. Mnangagwa, a dotychczasowi stronnicy R. Mugabe zostali aresztowani, wydaleni z Zimbabwe lub uciekli do sąsiednich państw. Jednak jedną z najważniejszych zmian było doprowadzenie do odsunięcia od władzy, sprawującego długoletnią, niemal dyktatorską władzę, prezydenta R. Mugabe. Początkowo został on osadzony w areszcie domowym, jednak w następstwie wywieranej presji, związanej z wszczętą przeciwko niemu procedurą impeachmentu, zrezygnował z zajmowanych stanowisk. Urząd prezydenta do czasu wyborów powszechnych z 30 lipca 2018 sprawował E. Mnangagwa. Jednak we wspomnianych wyborach zdołał on zdobyć większość głosów i został wybrany prezydentem Zimbabwe[2]. E. Mnangagwa zapowiedział przeprowadzenie wielu reform politycznych i ekonomicznych. W tym w szczególności odwrócenie wprowadzonej przez R. Mugabe w latach 2000-2001 reformy rolnej w następstwie, której wydalono ponad 4000 białych farmerów, na których w rzeczywistości opierała się gospodarka Zimbabwe[3] [„Zimbabwe to return land seized from foreign farmers”, 2020]. Pierwszy farmer wrócił na swoją dawną ziemię jeszcze w 2017 roku [„Zimbabwe to return land seized from foreign farmers”, 2020].Społeczność międzynarodowa, a przede wszystkim mieszkańcy Zimbabwe wiązali ze zmianą władzy duże nadzieje na odbudowę państwa, zwłaszcza ekonomiczną. Niestety żadna radykalna zmiana nie nastąpiła. Złe zarządzanie gospodarką w czasach prezydentury R. Mugabe w dalszym ciągu negatywnie oddziałuje na sytuację socjoekonomiczną. Nie pomogło ponowne wprowadzenie w czerwcu 2019 roku do obiegu dolara Zimbabwe, którego zresztą wartość gwałtownie spadła[4] [„Zimbabwe could be headed for political upheaval as economic and health crises spiral”, 2020]. Dodatkowo, stagnację gospodarczą pogłębiła obecna pandemia COVID-19. Zimbabwe boryka się również z niedoborami żywności, paliwa i sprzętu medycznego z powodu braku twardej waluty na zakup w większości importowanych towarów [„Zimbabwe could be headed for political upheaval as economic and health crises spiral”, 2020]. Około 60% populacji Zimbabwe jest zagrożonych problemem głodu [„Over half of Zimbabwe population threatened by hunger”, 2020]. Spodziewany powrót białych farmerów nie nastąpił w takim stopniu na jaki liczyły lokalne władze. W okresie 26 czerwca-3 sierpnia 2020 roku na skutek wysokiej inflacji zamknięto giełdę w Harare. Aby walczyć z nielegalnym handlem dewizami zawieszono również płatności mobilne, z których w Zimbabwe korzysta ok. 90% społeczeństwa [„Zimbabwe could be headed for political upheaval as economic and health crises spiral”, 2020]. W rezultacie Zimbabwe stoi w obliczu największego kryzysu od ponad dziesięciu lat. Zarysowana powyżej sytuacja oraz wynikająca z niej frustracja społeczeństwa może doprowadzić do kolejnej destabilizacji państwa.W związku z tym jak najbardziej prawdopodobne jest kolejne przesilenie polityczne. Sytuacja socjoekonomiczna państwa oraz niezadowolenie społeczne jasno wskazują, że polityka E. Mnangagwy zawiodła. Prezydent krytykowany jest z dwóch stron. Ze strony polityków opozycyjnej MDC, którzy oskarżają prezydenta E. Mnangagwę i jego sojuszników o osłabianie gospodarki poprzez potajemne transakcje walutowe [„Zimbabwe headed for upheaval, report says”, 2020]. Z drugiej, ze strony wiceprezydenta Constantina Chiwenga[5] i jego stronników w ZANU-PF. Liczą oni, że w obliczu niepowodzeń gospodarczych prezydenta i frustracji społecznej, ZANU-PF wywrze presję na E. Mnangagwa i doprowadzi do jego usunięcia [„Zimbabwe headed for upheaval, report says”, 2020]. Wówczas C. Chiwenga i jego stronnicy będą mogli przejąć władzę w państwie. Sytuacja zdaje się przypominać tę, która miała miejsce w latach 2016-2017 przed zamachem stanu i odwołaniem R. Mugabe. Jak wskazują dostępne źródła, pomiędzy obiema grupami w ZANU-PF trwają obecnie walki frakcyjne oraz przygotowują się one do możliwej walki o władzę, organizując i zbrojąc milicje polityczne na prowincji [„Zimbabwe headed for upheaval, report says”, 2020]. Ponadto, w związku z zapaścią ekonomiczną państwa, faktyczną kontrolę nad gospodarką musiały przejąć siły bezpieczeństwa państwa pod postacią specjalnie powołanego komitetu JOC[6] [„Zimbabwe could be headed for political upheaval as economic and health crises spiral”, 2020]. Sugeruje to prawdopodobieństwo i gotowość do dalszych działań sił bezpieczeństwa, w razie pogłębienia się kryzysu politycznego i ekonomicznego w państwie.Bibliografia:2018,ElectionGuide:RepublicofZimbabwe,[online:] https://www.electionguide.org/elections/id/2771/ [dostęp: 12 grudnia 2020].2020,OverhalfofZimbabwepopulationthreatenedbyhunger,[online:] https://www.trtworld.com/africa/over-half-of-zimbabwe-population-threatened-by-hunger-38525 [dostęp: 12 grudnia 2020].2020,ZimbabweAnnualInflationSoarsto837%StatisticsAgencySays,[online:] https://www.bloomberg.com/news/articles/2020-08-15/zimbabwe-annual-inflation-soars-to-837-statistics-agency-says [dostęp: 12 grudnia 2020].2020, Zimbabwe could be headed for political upheaval as economic and health crises spiral, [online:]https://www.cnbc.com/2020/07/17/zimbabwe-could-be-headed-for-political-upheaval-as-economic-health-crises-spiral.html [dostęp: 12 grudnia 2020].2020,Zimbabweheadedforupheavalreportsays,[online:] https://www.thestandard.co.zw/2020/07/19/zimbabwe-headed-for-upheaval-report-says/ [dostęp: 12 grudnia 2020].2020,Zimbabwetoreturnlandseizedfromforeignfarmers,[online:] https://www.bbc.com/news/world-africa-53988788 [dostęp: 12 grudnia 2020]. [1] Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe-Front Patriotyczny (Zimbabwe African National Union-Patriotic Front).[2] E. Mnangagwa zdobył 50,67% głosów, a jego konkurent Nelson Chamisa z opozycyjnej MDC (Movement for Democratic Change) [„Election Guide: Republic of Zimbabwe”, 2018].[3] Uważa się, że wprowadzona przez R. Mugabe reforma była jedną z przyczyn upadku gospodarki Zimbabwe.[4] Inflacja w Zimbabwe w 2019 roku wyniosła 255,29%. W czerwcu 2020 roku było to 737,3%, a w lipcu 837,53% [„Zimbabwe Annual Inflation Soars to 837%, Statistics Agency Says”, 2020].[5] Były wojskowy, odegrał główną rolę podczas zamachu stanu w listopadzie 2017 roku.[6] Połączone Dowództwo Operacyjne (Joint Operations Command), składające się z szefów organówbezpieczeństwa.

Nota

Raport Senatu V Republiki na temat rozprzestrzeniania się politycznego islamu we Francji

26.02.2021

7 lipca 2020 roku senacka komisja śledcza ds. radykalizacji islamistycznej sporządziła raport na temat islamskiego radykalizmu oraz sposobów jego zwalczania (Rapport fait au nom de la commission d’enquête sur les réponses apportées par les autorités publiques au développement de la radicalisation islamiste et les moyens de la combattre[1]). Po ostatnich zamachach terrorystycznych dokument ten nabiera nowego kontekstu, a zawarte w nim propozycje mają szansę stać się oficjalną strategią administracji prezydenta Emanuela Macrona w walce z „islamskim separatyzmem”. Prace nad ustawą umożliwiającą walkę z separatyzmem trwają. Ich wyniki możemy poznać już w grudniu.Senat francuski powołał specjalną komisję śledczą 14 listopada 2019 roku. Działała ona przez osiem miesięcy, do 7 lipca 2020 roku. Parlamentarzyści przesłuchali 67 osób – przedstawicieli organizacji pozarządowych, dziennikarzy, naukowców, urzędników, a także ministra spraw wewnętrznych Géralda Darmanina, szefa resortu edukacji Jean-Michela Blanquera oraz ówczesną minister sportu Roxanę Mărăcineanu. Przed komisją nie stawili się reprezentanci niektórych organizacji muzułmańskich, m.in. CCIF – stowarzyszenia działającego przeciwko islamofobii we Francji.Komisja obradowała pod przewodnictwem wiceprzewodniczącej senatu Nathalie Delattre z lewicowego Demokratycznego i Społecznego Stowarzyszenia Europejskiego (RDSE – Rassemblement Démocratique et Social Européen). Stanowisko sprawozdawcy Komisji objęła Jacqueline Eustache-Brinio z centroprawicowego ugrupowania Republikanów (LR – Les Républicains), które zainicjowało prace nad dokumentem.Opracowanie francuskiego senatu wyróżnia się na tle innych podobnych z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze diagnozie problemu towarzyszą propozycje rozwiązań, po drugie zaś przyjęto w nim szeroką definicję radykalizacji islamistycznej. Autorzy dokumentu podkreślają, że ich celem nie była walka z terroryzmem czy „radykalizacją o charakterze przemocowym” (Rapport, s. 12), lecz „umożliwienie wszystkim Francuzom, szczególnie muzułmanom praktykowania własnej wiary bez presji ideologicznej i konieczności separowania się od społeczności narodowej” (Rapport, s.15).Słowem, islamski radykalizm został przedstawiony nie tyle jako zagrożenie dla wąsko rozumianego bezpieczeństwa, wynikającego z groźby zamachów, lecz jako sprzeczny z wartościami Republiki religijny separatyzm, którego widomym znakiem stały się „wspólnotowe getta” muzułmańskie wyrosłe we francuskich miastach. Islamistyczny aktywizm, zdaniem autorów dokumentu, przejawia się przede wszystkim w tendencjach separatystycznych. Poprzez zorganizowaną presję społeczną i ideologiczną indoktrynację islamscy radykałowie dążą do tego, by „zamknąć życie mieszkańców w murach dzielnic, pozbawić ich wszelkich innych perspektyw i oddzielić ich od tożsamości obywatelskiej oraz kraju urodzenia lub kraju, który jest dla nich gospodarzem” (s. 17).„W niektórych dzielnicach jesteśmy świadkami tworzenia się islamistycznego ekosystemu, wykraczającego poza miejsca kultu. Częścią tego ekosystemu są sklepy spożywcze, odzieżowe, lokale gastronomiczne oparte o zasady halal” (Rapport, s. 17) – czytamy w dokumencie. Zwolennicy politycznego islamu (islamizmu) wzmacniają islamski radykalizm „poprzez propagandę wykorzystującą naukę arabskiego języka koranicznego, rozpowszechnianie islamistycznej literatury w wyspecjalizowanych księgarniach” (Rapport, s. 17 ), a także internet oraz portale społecznościowe.W warstwie metodologicznej zerwano z dominującym modelem opisywania przyczyn religijnego ekstremizmu przede wszystkim jako wyniku dyskryminacji i społecznych nierówności. Punkt ciężkości przeniesiono na kwestie związane z selektywnym stosowaniem prawa oraz tolerowaniem społecznych praktyk jawnie sprzecznych z porządkiem republikańskim. „O ile nierówności społeczne i dyskryminacja podsycają radykalizm, o tyle do prawa republiki muszą dotyczyć wszystkich w ten sam sposób. To nierówne stosowanie prawa jest przyczyną nierówności” (Rapport, s.15). W dokumencie wymieniono najbardziej niepokojące przejawy islamskiego ekstremizmu. Należą do nich: podsycanie wrogich wobec państwa postaw, separacja dziewcząt i chłopców, nienawiść wobec różnic religijnych czy światopoglądowych, „rozpowszechnianie teorii spiskowych, które charakteryzują się odrzuceniem oświeceniowego dziedzictwa” (Rapport, s. 13).Islamski radykalizm czyni z religii zabsolutyzowany punkt odniesienia we wszelkich relacjach społecznych i otwarcie przeciwstawia się fundamentalnym dla Francji wartościom. Raport w tym kontekście wymienia art. 1 konstytucji, w którym nakreślono aksjologiczne ramy Republiki, takie jak integralność państwa, jego świecki i demokratyczny charakter oraz równość wobec prawa bez względu na rasę, religię czy pochodzenie. Ten stan rzeczy stoi w sprzeczności z oficjalną doktryną francuskiego państwa, które to dążyło do usytuowania religii wyłącznie w sferze prywatnej. Jak zauważają członkowie komisji specjalnej – „radykalny islam jest polimorficzny, przenika każdy aspekt życia społecznego i ma tendencję do narzucania norm społecznych poprzez domaganie się indywidualnej swobody” (Rapport, s. 11).Konstatacje te uargumentowano m.in. badaniami opinii społecznej. W 2019 r. IFOP (L’Institut français d'opinion publique) przeprowadził sondaż wśród społeczności muzułmańskiej we Francji. Według przedstawionych danych, 27 procent ankietowanych zgadza się z tezą, że „szariat jest ważniejszy niż prawa Republiki”. Z kolei w 2016 Institut Montaigne w raporcie pt. „Fabryka islamizmu” stwierdził, że 28% muzułmanów we Francji przyjęło system wartości wyraźnie sprzeczny z wartościami Republiki (Rapport, s.12).Za ten stan rzeczy autorzy dokumentu obwiniają m.in. błędną politykę kolejnych rządów. Komisja senacka przyznała, że prowadzona od dziesięcioleci polityka miejska władz państwowych doprowadziła do powstania dzielnic, skupiających ludność imigrancką, rozlokowaną według kryterium pochodzenia geograficznego. Ponadto administracja oraz wymiar sprawiedliwości w niedostateczny sposób reaguje na przypadki związane z radykalnym islamem, pomimo tego, że stanowi on tło dla przestępstw. Państwo powinno lepiej chronić młode pokolenie, szczególnie dziewczynki, a także objąć troską osoby wywodzące się ze środowisk muzułmańskich, które chciałyby się z nich wydostać. „Muszą one otrzymać od państwa gwarancję, że ich wolność sumienia będzie respektowana” – czytamy w dokumencie (Rapport, s. 15).Autorzy opracowania argumentują, że walka z radykalizmem islamskim wymaga rozwiązań dużo szerszych niż stosowanie środków przymusu, jak również stałego współdziałania władz lokalnych, urzędników i działaczy społecznych. Aby ograniczyć wpływy islamskiego radykalizmu należy podjęć skoordynowane działania obejmujące swym zakresem kwestie edukacji, sportu, organizacji życia społecznego, a także przyjęcie rozwiązań organizacyjnych pozwalających instytucjom państwowym śledzić i zapobiegać rozwojowi islamskiego radykalizmu. Raport wymienia 44 propozycje rozwiązań (Raport, s. 19 – 23).Na poziomie instytucjonalnym obejmują one wzmocnienie kadrowe służb specjalnych, utworzenie wyspecjalizowanej komórki międzyresortowej, zajmującej się zwalczaniem islamizmu i religijnego separatyzmu, przeprowadzenie specjalnych szkoleń dla urzędników i członków służb państwowych w kwestii sankcji karnych, którym podlega nieprzestrzeganie wartości republikańskich i konieczność informowania władz sądowniczych o zaistnieniu takich przypadków. Należy zmienić kodeks karny tak, by skuteczniej przeciwdziałać skutkom radykalizacji, których ofiarami padają nieletni i kobiety. „Należy przy tym zwrócić szczególną uwagę na wykroczenia ograniczające wolność sumienia, uznając za okoliczność obciążającą dopuszczenie się ich w stosunku do partner/-ki lub osoby nieletniej” (Rapport, s.13)W kwestii polityki wyznaniowej zaproponowano wydanie zakazu wjazdu do kraju działaczom zaangażowanym w ruch Bractwa Muzułmańskiego (w tym Jusufowi al-Karadawiemu), poszerzenie listy miejsc kultu podlegających możliwości zamknięcia na drodze administracyjnej o miejsca publiczne, które są z tymi miejscami kultu ściśle powiązane, tzn. są zarządzane, wykorzystywane albo finansowane przez tą samą osobę fizyczną lub prawną. Postuluje się skuteczniejsze rozwiązywanie organizacji, które rozpowszechniają treści zachęcające do dyskryminacji, nienawiści lub przemocy. Proponuje się poszerzenie zakresu motywów pozwalających na zamknięcie stowarzyszenia lub ugrupowania na drodze administracyjnej o aktywność nakłaniającą do dyskryminacji, nienawiści i przemocy ze względu na płeć lub orientację seksualną. Władze nie powinny, zdaniem autorów raportu, odnawiać umów międzynarodowych, na mocy których dopuszcza się wykształconych za granicą imamów do nauczania we Francji, jednocześnie winny dążyć do tego, by organizacje prowadzące nawet częściowo działalność kulturalną informowały o zagranicznych sponsorach.Jednym z celów raportu, jak podkreślają senatorowie, jest ochrona młodego pokolenia przed radykalizmem. Komisja śledcza przedłożyła szereg propozycji rozwiązań, dotyczących edukacji oraz sportu. W dokumencie znalazły się propozycje poszerzenia zakresu śledztw administracyjnych w kwestii rekrutacji pedagogów, animatorów czy nauczycieli pracujących bezpośrednio z nieletnimi, a także sprawdzenia tożsamości osób, mających kontakt z nieletnimi w szkołach i placówkach prywatnych. Pojawił się również pomysł wzmocnienia nadzoru pedagogicznego nad placówkami prywatnymi poprzez wprowadzenie międzyresortowych inspekcji placówek edukacyjnych, uprawniony do kontrolowania postępów edukacyjnych ucznia, stworzenie bazy uczniów pobierających naukę domową oraz kształcących się w szkołach prywatnych. Państwo, zdaniem autorów raportu, winno także przeprowadzać niezapowiedziane kontrole w stowarzyszeniach podejrzanych o separatyzm.Narzędziem realizowania polityki skierowanej przeciwko ekstremizmowi muzułmańskiemu, zgodnie z propozycją, powinna stać się restrykcyjna polityka w zakresie subwencji publicznych. Pieniądze mają płynąć tylko do tych szkół i klubów sportowych, które aktywnie wspierają wartości Republiki oraz przestrzegają zapisów Karty Olimpijskiej. W tym celu postuluje się jasne określenie tychże wartości oraz uzupełnienie kształcenia pedagogicznego o moduł poświęcony zapobieganiu radykalizacji i separatyzmowi religijnemu.Podsumowując, raport komisji śledczej francuskiego senatu można uznać za przełomowy. Jego autorzy przyznali, że dotychczasowy model budowania społeczeństwa wielokulturowego nie sprawdził się. Radykalny islam wdarł się tam, skąd wycofało się państwo – imigranckie przedmieścia, kluby sportowe, szkoły koraniczne – to tylko niektóre obszary, w których od lat działają islamiści. Na uwagę zasługuje także nowy język diagnozujący problemy społeczne, zrywający z myśleniem o radykalnym islamie wyłącznie w kategoriach „winy kolonializmu” czy wykluczenia społecznego i systemowej dyskryminacji. Autorzy raportu mają świadomość, że islamizm dotyka także te państwa, które nie mają w swojej historii kolonialnego podboju, ma on bowiem charakter globalny. Osobny problem stanowi wdrożenie zaproponowanych postulatów. Można się spodziewać, że będą one budzić opór sporej części aktywistów muzułmańskich i zwolenników ideologii multikulturalizmu.[1] Rapport n°595(2019-2020) de MmeJacqueline EUSTACHE-BRINIO, fait au nom de la commission d'enquête, déposé le 7 juillet 2020, http://www.senat.fr/rap/r19-595-1/r19-595-1.html, dostęp: 30.11.2020 r.

Nota

Umniejszając rolę konstytucji – Czad jako była francuska kolonia pogrążona w konfliktach

20.02.2021

Republika Czadu (fr. République du Tchad) jest tworem sztucznym, polityczno-prawną jednostką utworzoną w 1900r. przez Francję jako jej kolonia. Okres przedkolonialny to wyniszczające bratobójcze wojny plemienne, połączone z handlem niewolnikami, wielokrotnie spokrewnionych ze sobą mieszkańców. Jako państwo śródlądowe, a więc nieposiadające dostępu do morza, nie mogło on rozwijać swoich kontaktów handlowych niezależnie, a jedynym sposobem polepszenia warunków bytowych ludności był ścisły związek z Europejczykami.Także podczas I i II wojny światowej Czad pozostał wierny rządowi w Paryżu, co dało wymierne skutki w postaci zgody na jego autonomię w 1960r. Pierwsze trzy dekady niepodległości okupione były jednak wojną domową, co nie powinno niestety dziwić przy tak zróżnicowanym etnicznie, społeczne i gospodarczo państwie: na prawie 17 mln ludności [dane za 2020r.[1]] 52% to muzułmanie a 44% to chrześcijanie, podczas gdy ludność posługująca się jednym z dwóch oficjalnych języków, francuskim bądź arabskim, jest rozdrobniona dodatkowo na ponad 200 grup etnicznych. W dalszym ciągu rodzi to konflikty przy wysokiej, bo sięgającej aż 40% liczbie obywateli żyjących poniżej progu ubóstwa.Względny pokój po inwazji Libii został przywrócony w 1990r., kiedy to opracowano demokratyczną konstytucję, na której podstawie przeprowadzono niemające nic wspólnego z demokracją wybory prezydenckie w 1996 i 2001r. Wywołało to bunty społeczne, walki między siłami rządowymi a powstańcami oraz nakładanie stanów wyjątkowych na liczne części kraju. Marne próby naprawy państwa, a raczej budowy jego solidnych fundamentów miały miejsce podczas kolejnych zmian ustawy zasadniczej w 1996, 2005 oraz 2013r. Ostatnią konstytucję, gdyż trudno mówić jedynie o nowelizacji poprzedniej wersji, przyjęto w 2018r.[2] Dalszą kontrowersję stanowi prezydent Czadu, Idriss Deby, który tak zmienia przepisy ustrojowe iż z powodzeniem sprawuje ten najwyższy urząd nieprzerwanie od 1990r.[3]W czerwcu 2005r. z pomysłu prezydenta przeprowadzono referendum, które zniosło konstytucyjne ograniczenia kadencji.Od połowy 2015r. grupa terrorystyczna Boko Haram przeprowadza brutalne ataki na ludność biedniejszych regionów, które i tak są w stałym stanie konfliktów etnicznych. Ostatni mord na cywilnej ludności miał miejsce w marcu 2020r.[4] Rząd wraz z prezydentem nie wysuwają realnych planów przeciwdziałania terroryzmowi ani zaprzestania walk plemiennych. I choć kadencja Deby kończy się w 2021r., zgodnie z zapisem konstytucji, może on spokojnie sprawować swój urząd dalej, nie bacząc na konieczność zatrzymania cyklu przemocy na tle etnicznym, powszechne ubóstwo, osłabioną gospodarkę oraz armię po starciach z terrorystami.dr Joanna SiekieraFaculty of LawUniversity of Bergen, Norwayhttps://www.uib.no/en/persons/Joanna.Siekiera[1] The CIA World Factbook (2020) https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/cd.html [dostęp: 29.07.2020].[2] La Constitution de la Republique du Tchad Promulguee le 04 Mai 2018 (2018): https://www.presidence.td/fr-page-86-La_Constitution.html [dostęp: 29.07.2020].[3] Composition du gouvernement de la République du Tchad (2019) https://www.diplomatie.gouv.fr/fr/dossiers-pays/tchad/presentation-du-tchad/article/composition-du-gouvernement [dostęp: 29.07.2020].[4] Der Spiegel, 44 Boko-Haram-Kämpfer tot in Gefängnis gefunden (18.04.2020) https://www.spiegel.de/politik/ausland/tschad-boko-haram-kaempfer-tot-in-gefaengnis-gefunden-a-e5761292-347c-4043-b4aa-cd59e2cfa070 [dostęp: 29.07.2020].

Nota

Demokratyczna Tunezja i brak szefa rządu

18.02.2021

W starożytności Tunezja była bardzo ważnym ośrodkiem handlowym i politycznym. Mimo że to Rzymianie okupowali ją przez blisko 800 lat, wprowadzając chrześcijaństwo, to w 697 roku muzułmanie podbili cały kraj i wprowadzili islam. Najważniejsze przemiany nastąpiły znacznie później. W 1881 roku rozpoczęła się francuska kolonizacja, która trwała aż do 20 marca 1956 roku. Podpisano wówczas francusko-tunezyjski protokół, uznając kraj za niepodległy. Na jego czele stanął Habib Burgiba jako premier, a gdy w 1957 roku parlament zniósł monarchię i ustanowił republikę, został jej prezydentem.Od 1956 do 2011 roku polityka w Tunezji była zdominowana przez jedną partię: Zgromadzenie Demokratyczno-Konstytucyjne (Rassemblement Constitutionnel Démocratique, RCD) pod przewodnictwem prezydentów: Habiba Burguiby, a następnie Zajna al-Abidina Ibn Alego. Zbyt długie rządy tego drugiego wywołały w Tunezji protesty, zwane też jaśminową rewolucją – społeczeństwo sprzeciwiało się korupcji, biedzie, represjom politycznym. Należy podkreślić, że stanowiły one przykład oraz inspirację dla mieszkańców pozostałych państwach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. To społeczeństwo w Tunezji zaprotestowało po raz pierwszy. W wyniku tego w styczniu 2011 roku wieloletni prezydent Zajn al-Abidin Ibn Ali został obalony, a władzę objął rząd tymczasowy, w którym znaleźli się także przedstawiciele opozycji. Ponadto działalność rządzącego Zgromadzenia Demokratyczno-Konstytucyjnego została zawieszona. Rewolucja tunezyjska spowodowała odejście Ibn Alego i umożliwiła przeprowadzenie wolnych wyborów.Władzę ustawodawczą sprawuje jednoizbowy parlament Tunezji – Zgromadzenie Reprezentantów Ludowych (Assemblée des représentants du peuple, ARP), wybierane w powszechnych wyborach bezpośrednich na pięcioletnią kadencję. Pierwsze wybory do Zgromadzenia odbyły się 26 października 2014 roku i wygrała je świecka parta Wezwanie Tunezji (Nidaa Tounes). Co ważne, partia całkowicie się rozpadła przed wyborami w listopadzie 2019 roku, a przez to zwyciężyła Partia Odrodzenia (Ennahdha) – konserwatywna islamska partia polityczna. Drugą siłą w rządzie jest Serce Tunezji (Au cœur de la Tunisie). W opozycji do nich jest Blok Demokratyczny (Courant démocrate, Mouvement du peuple oraz Citoyenneté et développement), który wyznaje ideologię demokracji społecznej i arabskiego nacjonalizmu.Prezydent republiki jest wybierany w powszechnych wyborach bezpośrednich na okres pięciu lat. Musi wyznawać religię muzułmańską i zrzec się obywatelstwa innego niż tunezyjskie, jeśli takie ma. Do kompetencji prezydenta należy określanie ogólnej polityki w sprawach obronności, stosunków zagranicznych i bezpieczeństwa wewnętrznego. Prezydent promulguje ustawy. Może również rozwiązać rząd za zgodą premiera. Obecnie głową państwa jest Kais Saied, który został wybrany 13 października 2019 roku, po tym jak jego poprzednik Al-Badżi Ka’id as-Sibsi zmarł 25 lipca 2019 roku. K. Saied jest prezydentem niezależnym, niezwiązanym z żadną z partii i dość dużym zaskoczeniem było jego zwycięstwo. W pierwszej turze uzyskał 18,4% głosów, tuż za nim był Nabil Karoui z partii Serce Tunezji, który zdobył 15,6% głosów, a trzecie miejsce zajął Abdelfattah Mourou z Partii Odrodzenia, który otrzymał 12,9% poparcia. Jednakże w drugiej turze K. Saied uzyskał aż 72,71% głosów. Uosabia on nadzieje Tunezyjczyków z 2011 roku. Jest skromny, wyważony i przemawia w imieniu marginalizowanych społeczności. Chętnie spotyka się z ludnością i wspiera demokratyczne zmiany w Tunezji. Według obserwatorów z Unii Europejskiej wybory prezydenckie w 2019 roku obyły się w sposób spokojny i transparentny, z poszanowaniem procedur demokratycznego głosowania.Tab. Prezydenci TunezjiPrezydentCzas urzędowaniaLata urzędowaniaUtrata mandatuHabib Burguiba30 lat, 3 miesiące i 13 dni1957 – 1987Zwolniony z urzęduZajn al-Abidin Ibn Ali23 lata, 2 miesiące i 7 dni1987 – 2011Ucieczka z kraju podczas rewolucjiAl-Munsif al-Marzuki3 lata i 18 dni2011 – 2014Pokonany w wyborach w 2014 rokuAl-Badżi Ka’id as-Sibsi4 lata, 6 miesięcy i 24 dni2014 – 2019ŚmierćKais Saied10 miesięcyod 2019–źródło: opracowanie własneNa początku 2020 roku nastąpił poważny kryzys polityczny w Tunezji. Jak wskazuje konstytucja, to K. Saied musiał wyznaczyć osobę odpowiedzialną za utworzenie rządu. Mimo wysokiego wyniku w wyborach nie miał ani partii, ani wyraźnego poparcia w klasie politycznej. Oprócz tego stale sprzeciwia mu się N. Karoui z partii rządzącej, który walczy o odzyskanie władzy w państwie poprzez pozyskiwanie wpływów w rządzie. Ostatecznie premierem Tunezji od 2 września 2020 roku jest Hichem Mechichi. Dziesięć lat po rewolucji Tunezja kontynuuje proces demokratyzacji, osłabiona walkami politycznymi i trudnościami w zreformowaniu gospodarki. H. Mechichi jest trzecim szefem rządu mianowanym po wyborach parlamentarnych w listopadzie 2019 roku, a jego rząd będzie drugim, który próbuje ustanowić. Obecny gabinet będzie odpowiadał za wznowienie rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, którego czteroletni program współpracy zakończył się w sierpniu 2020 roku, przez co Tunezja ma ogromne problemy finansowe.Aleksander Ksawery Olech

Nota

Spokojnie jak w Maroku – mimo zmian, król dalej silny

10.02.2021

Królestwo Maroka jest dziedziczną monarchią konstytucyjną, co ujęto w pierwszej konstytucji z 1962 roku, a także we wszystkich pozostałych ustawach zasadniczych z 1970, 1972, 1992, 1996 oraz 2011 roku. Najnowsza konstytucja reguluje zasady systemu politycznego, ujmując w swoim brzmieniu, że Maroko jest monarchią konstytucyjną, demokratyczną, parlamentarną i społeczną. Królem jest Muhammad VI z dynastii Alawitów panującej w Maroku od połowy XVII wieku. Obecny władca wstąpił na tron 23 lipca 1999 roku, po śmierci swojego ojca, króla Hassana II. Pełni on najwyższą władzę w państwie i jest jednocześnie dowódcą sił zbrojnych Maroka. Konstytucja przyznaje królowi uprawnienia honorowe: jest zarówno świeckim przywódcą politycznym, jak i religijnym. Przewodniczy radzie ministrów, powołuje prezesa rady ministrów z partii, która uzyskała najwięcej mandatów w wyborach parlamentarnych, a z jego rekomendacji powołuje członków rządu. Może on również odwołać każdego ministra, zawiesić konstytucję lub ogłosić nowe wybory. Król stoi także na czele Najwyższej Rady Sądownictwa.Tab. 1. Królowie MarokaKolejnośćImięOkres urzędowania1Muhammad V14 sierpnia 1957 – 26 lutego 19612Hassan II26 lutego 1961 – 23 lipca 19993Muhammad VIod 23 lipca 1999źródło: opracowanie własneArabska wiosna w 2011 roku dotknęła także Maroko. 20 lutego tysiące Marokańczyków przyłączyło się do ogólnokrajowych protestów, w których żądało reform politycznych. Obywatele żądali od króla Muhammada VI przekazania części uprawnień nowo wybranemu rządowi i uczynienia wymiaru sprawiedliwości bardziej niezależnym od władcy. Powstała grupa o nazwie „Ruch 20 Lutego”, która natrafiła na silny opór ze strony państwowych sił bezpieczeństwa. Rebeliancki ruch był zgromadzaniem, którym kierowała młodzież z różnych środowisk ideologicznych. Działało to głównie w Internecie. Grupa naciskała na króla Muhammada, aby ustanowił monarchię parlamentarną, wyegzekwował odpowiedzialność za korupcję w kraju i przyznał sądownictwu pełną niezależność. Przed zmianą konstytucji przeprowadzono referendum, w którym wzięło 73,4% obywateli uprawnionych do głosowania (13451404 osób), z których 98,5% było za zmianami.Reformy konstytucyjne z 2011 roku pozbawiły króla Maroka części uprawnień wykonawczych, podczas gdy uprawnienia szefa rządu zostały rozszerzone. Włada wykonawcza należy do rządu, na czele którego stoi Szef Rządu. Jest on odpowiedzialny przed królem i Parlamentem. Ważnym posiedzeniem Rady Ministrów przewodniczy król, ustalając ogólną politykę państwa. Władza ustawodawcza należy do parlamentu, który składa się z: Izby Reprezentantów i Izby Radców. W pierwszej z nich zasiada 395 członków wybieranych bezpośrednio na pięcioletnią kadencję, podczas gdy Izba Radców liczy nie mniej niż 90 i nie więcej niż 120 członków. Są wybierani pośrednio na sześcioletnią kadencję. Wymiar sprawiedliwości jest niezależny od władzy ustawodawczej i wykonawczej, niezależność tę gwarantuje król.Kobiety mają zagwarantowaną „obywatelską i społeczną” równość z mężczyznami. Wcześniej gwarantowana była tylko „równość polityczna”, chociaż konstytucja z 1996 roku zapewnia wszystkim obywatelom równość w wobec prawa. Wprowadzono nowy kodeks rodzinny opierający się na równości płci i znoszący pojęcie „głowy rodziny”, które zastąpiono współodpowiedzialnością między małżonkami. Wszyscy obywatele mają wolność wyrażania myśli, idei i ekspresji artystycznej. Wcześniej gwarantowano jedynie wolność słowa, swobodę podróżowania oraz zrzeszania się. Jednak krytykowanie lub bezpośrednie przeciwstawianie się królowi jest nadal karane więzieniem. Odsetek kobiet w marokańskim parlamencie po wyborach w 2016 roku wzrósł z 17 do 21%, co oznacza, że kobiety mają obecnie 81 na 395 mandatów.W Maroku religia jest częścią systemu politycznego. Mimo, że wciąż próbuje się łączyć różne podejścia, aby osoby konserwatywne nie zostały urażone działaniami osób liberalnych, to różnice kulturowe oraz podejście społeczeństwa obywatelskiego do praw człowieka, wolności i demokracji powoduje nieustające tarcia wewnątrz kraju. W Maroku dominuje islam, który jest religią państwową, chociaż wszystkim obywatelom gwarantuje się również wolność wyznania. Oficjalnie 99% populacji to muzułmanie, a praktycznie wszyscy z nich to sunnici. Sondaże wykazały, że 80–95% populacji jest przynajmniej w pewnym stopniu religijna. Drugą co do wielkości religią w kraju jest chrześcijaństwo, ale większość chrześcijan w Maroku to obcokrajowcy. Jeśli chodzi o żydów, w kraju pozostał tylko ułamek dawnej ich populacji, wielu przeniosło się do Izraela.Po zamachach bombowych w Casablance w 2003 roku Maroko aktywnie dążyło do tego, aby ograniczyć wpływ przeciwstawnych doktryn religijnych na „oficjalny islam marokański”. W zamachach zginęło 45 osób (w tym 12 terrorystów). Ten epizod wstrząsnął wieloletnim przekonaniem mieszkańców Maroka, że ​​kraj jest odporny na brutalny ekstremizm, i podał w wątpliwość kreowanie królestwa na umiarkowanie islamskie. Od tamtej pory, a zwłaszcza po rozpoczęciu transformacji sfery religijnej, w celu promowania reform urzędnicy powszechnie używali terminu „duchowe bezpieczeństwo”. Termin ten był odniesieniem do działań antyterrorystycznych i przeciwdziałania radykalizacji. Innym powodem, który zmusił państwo marokańskie do działania, jest międzynarodowy terroryzm islamski. Stwierdzono, że znaczna liczba młodych ludzi pochodzenia północnoafrykańskiego (w tym marokańskiego) należy do aktywnych komórek terrorystycznych na całym świecie. Powstaje kluczowe wyzwanie dla władz Maroka – zwalczanie radykalizacji zarówno w kraju, jak i za granicą. Rodzi się również pytanie, czy takie działania młodych ludzi są konsekwencją źle prowadzonych praktyk religijnych, czy też świadomego poszukiwania przynależności w grupie terrorystycznej, w celu uniknięcia wykluczenia społecznego.Na współczesny obraz kraju ma wpływ również współpraca międzynarodowa. Do 30 stycznia 2017 roku Maroko było jedynym krajem afrykańskim, który nie należał do Unii Afrykańskiej. Stało się to jednak możliwe dzięki kampanii przeprowadzonej przez króla Muhammada VI. W czerwcu 2004 roku Maroko zostało uznane przez Stany Zjednoczone za głównego sojusznika spoza NATO, a w 2008 roku zacieśniło współpracę z Unią Europejską, wskazując, że jest to integracja na zaawansowanym poziomie. Należy podkreślić, że Maroko jest potęgą gospodarczą w regionie z uwagi na transport, który odbywa się przez terytorium kraju: z północnej Afryki do południowej Europy. Ponadto Maroko jest jednym z największych inwestorów w Afryce Subsaharyjskiej.Aleksander Ksawery Olech

Nota

“Powrócimy do Qhapak Ñan”. O nowej wizji Boliwii

05.02.2021

Pośród wielości newsów, które nie napawają optymizmem – a to z uwagi na pandemię chociażby, jedno wydarzenie staje się światłem w tunelu. Wybory prezydenckie w Boliwii i wygrana Luisa Arce dają nadzieję na optymistyczne postrzeganie historii nie tylko tego kraju, regionu, ale też globalnej zmiany. Luis Arce, lewicowy polityk jako nowy prezydent Boliwii złożył przysięgę przed Kongresem na początku listopada 2020. Arce jest byłym ministrem gospodarki w rządzie Moralesa.Ostatnie miesiące Boliwii charakteryzowały się walką o władzę i destabilizacją po odsunięciu od władzy Evo Moralesa, który musiał ubiegać się o azyl polityczny w Meksyku. Oczywiście go otrzymał, jakoże aktualny prezydent Meksyku – Andres Manuel López Obrador – podziela ideały walki z establishmentem, która dokonała się w Boliwii w okresie Moralesa (2006-2019). Wówczas została uchwalona Konstytucja w 2009 r., która w preambule odnosi się do dekolonizacji instytucji państwa oraz powrotu do ciągłości i tradycji kulturowej przed podbojem[1]. Nie wszystkim jednak podobały się nowe rządu. W 2019 r. doszło do puczu prawicowo-konserwatywnej części establishmentu. Doszło do odsunięcia Moralesa od władzy. Jednakże w warunkach silnego wzburzenia społecznego oraz w wyniku wyborów powraca do władzy partia Moralesa MAS („Ruch w stronę Socjalizmu”).Jednocześnie, osobą, która winna bardziej wzbudzać uwagę jest nowy wiceprezydent Boliwii – z grupy etnicznej aymara David Choquehuanca, który wygłosił płomienny w swej treści dyskurs o powrocie do korzeni – Qhapak Ñan, czyli o obraniu „szlachetnej droga integracji, drogi prawdy, drogi braterstwa, drogi jedności, drogi szacunku dla naszych władz, naszych sióstr, szacunku dla ognia, drogi szacunku dla deszcz, drogi szacunku dla naszych gór, drogi szacunku dla naszych rzek, drogi szacunku dla naszej matki ziemi, drogi szacunku dla suwerenności naszych narodów”[2].Choquehuanca odniósł się do życia w harmonii z „widzialną” częścią Matki Ziemi (Pachamama) oraz jej duchową (Pachakama). Wtedy nastąpi powstanie żywotnej energii, co stanowi źródlo rewolucyjnej zmiany do „modyfikowania naszej historii, materii i życia jako zbieżności siły – czacha-warmi.Nowy czas – komplementarności przeciwieństw – będzie podtrzymywany energią ayllu, czyli wspólnotą, konsensusem, horyzontalnością, uzupełniającymi się równowagami i wspólnym dobrem.Oby czas zmian nastąpił nie tylko w Boliwii, ale rychło w innych częściach globu.BibliografíaKonstytucja Boliwii (Plurinational State of Bolivia's Constitution of 2009), źródło: www.constituteproject.orgDavid Choquehuanca, 2020. El discurso de la posesión del vicepresidente David Choquehuanca, 8.11.2020 r., dostęp: https://www.la-razon.com/nacional/2020/11/08/lea-el-discurso-completo-de-la-posesion-del-vicepresidente-david-choquehuanca/[1] Konstytucja Boliwii (Plurinational State of Bolivia's Constitution of 2009), źródło: www.constituteproject.orgW preambule podkreśla się:„W starożytności powstawały góry, poruszały się rzeki i powstawały jeziora. Nasza Amazonia, nasze bagna, nasze wyżyny, nasze równiny i doliny były pokryte zielenią i kwiatami. Zaludniliśmy tę świętą Matkę Ziemię różnymi twarzami i od tego czasu zrozumieliśmy wielość, która istnieje we wszystkich rzeczach oraz w naszej różnorodności jako istot ludzkich i kultur (…)”.[2] David Choquehuanca, 2020. El discurso de la posesión del vicepresidente David Choquehuanca, 8.11.2020 r., dostęp: https://www.la-razon.com/nacional/2020/11/08/lea-el-discurso-completo-de-la-posesion-del-vicepresidente-david-choquehuanca/

Nota

Problem dyskryminacji Haitańczyków na Bahamach

18.01.2021

Sytuacja haitańskich uchodźców na Bahamach od wielu lat jest problematyczna ze względu na niezalegalizowany pobyt wielu migrantów oraz przejawy dyskryminacji ze strony lokalnej ludności. Postępujący na Haiti kryzys polityczny oraz ubóstwo to główne powody masowej emigracji obywateli tego kraju. Według szacunków z 2013 r. na Bahamach żyło od 20 do 50 tys. nielegalnych migrantów z Haiti oraz około 5 tys. zarejestrowanych osób, które podejmowały pracę. W 2018 r. urzędnicy migracyjni szacowali, że na Bahamach przebywa około 75 tys. Haitańczyków. Trudną sytuację migrantów na Bahamach pogorszył huragan Dorian, który pozbawił wielu z nich pracy oraz uczynił ich bezdomnymi.Huragan Dorian, który przeszedł nad Bahamami na początku września 2019 r. wyrządził znaczne szkody, na głównych wyspach archipelagu. Bez dachu nad głową pozostały dziesiątki tysięcy ludzi natomiast straty oszacowano na 3,4 mld dolarów. Według oficjalnych danych życie straciło 67 osób, a 282 uznano za zaginione. Rzeczywisty bilans ofiar może się zdecydowanie różnić zuwagi na fakt, że na Bahamach nielegalnie przebywa wielu uchodźców m.in. z Haiti, których nie ujmuje się w statystykach. Haitańczycy z powodu obaw związanych z deportacją nie zgłaszali śmierci swoich bliskich, którzy przebywali niezgodnie z lokalnym prawem na Bahamach. Nielegalni uchodźcy licznie zamieszkiwali prowizoryczne miasteczka, które zostały doszczętnie zniszczone przez żywioł.Kryzys spowodowany przez huragan pozbawił wielu mieszkańców Bahamów pracy, szczególnie ucierpiała branża turystyczna, która jest najważniejszą gałęzią gospodarki archipelagu. Postępujący kryzys dotknął również pracujących w tej branży Haitańczyków, którzy stracili pracę. Kolejnym problemem była działalność organizacji Operacja Suwerennych Bahamów (Operation Sovereign Bahamas), której przedstawiciele otwarcie głosili hasła nacjonalistyczne hasła m.in. ,,Bahamy są dla Bahamów”. Wgrudniu pod ambasadą Haiti miał miejsce protest Operacji Suwerennych Bahamów wtrakcie którego dostarczono list. Manifestanci domagali się m.in. nadawania obywatelstwa tylko legalnie przebywającym Haitańczykom. W listopadzie członkowie tej samej organizacji protestowali przed salą gimnastyczną gdzie przebywali haitańscy uchodźcy, domagając się ich powrotu do kraju. Wielu haitańskich uchodźców zwracało uwagę na złe traktowanie, co stało się przedmiotem zainteresowania organizacji międzynarodowych m.in. ONZ.Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji monitoruje proces repatriacji haitańskich uchodźców. Proces repatriacji na Bahamach nie jest zjawiskiem nowym, został on jednak wstrzymany w 2019 r. z powodu trudnej sytuacji na Haiti. W październiku miało miejsce wznowienie procedur repatriacyjnych po tym jak władze Bahamów zakomunikowały, że będą dążyć do przetransportowania wszystkich nielegalnych uchodźców na Haiti. Migranci skarżyli się na złe traktowanie, wielu z nich zatrzymywano na ulicach, w miejscu pracy lub wyprowadzono z mieszkań w godzinach nocnych. Migranci zwracali również uwagę na fakt aresztowania, przebywali w areszcie od 10 do 30 dni. Giuseppe Loprete, który pełni funkcję szefa misji IOM Haiti wyraził zaniepokojenie deportowania migrantów ze względu na napiętą sytuację w ich ojczyźnie. W październiku ilistopadzie przetransportowano na Haiti 340 osób, większość z nich straciła wszystko zpowodu huraganu Dorian. Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji wskazywała, że wielu z nich jest w traumie oraz nie jest w stanie utrzymać się na Haiti.Obawy ludności haitańskiej przed deportacją stały się poważnym problemem wobliczu pandemii COVID-19. Bahamskie władze podjęły współpracę z liderami haitańskiej społeczności w celu zachęcenia potencjalnie chorych na COVID-19 do udziału w badaniach bez weryfikowania ich statusu. Wdrożono również specjalne rozwiązania ograniczające rozwój epidemii poprzez dostarczenie środków higienicznych. Od czerwca rząd Bahamów wznowił deportację nielegalnych migrantów jednocześnie podkreślając, że podejmie dalsze działania mające na celu ograniczenie zjawiska nielegalnej migracji. Na początku czerwca doszło do zamieszek w ośrodku (Bahamas Carmichael Road) gdzie są przetrzymywane są osoby nielegalnie znajdujące się na terytorium Bahamów. Protestujący domagali się powrotu na Haiti, kilku z nich rozpoczęło strajk głodowy, który zakończył się następnego dnia. Doszło do zatrzymań ze względu na dokonanie zniszczenia mienia.Sytuacja Haitańczyków na Bahamach jest skomplikowana ze względu na ostatnie wydarzenia związane z pandemią oraz zniszczenia spowodowane huraganem Dorian. Wzrost nacjonalistycznych tendencji wywołany kryzysem oraz stanowcze decyzje rządu powodują, że wielu Haitańczyków może zostać deportowanych w najbliższych latach. Ludność haitańska według różnych szacunków stanowi od 15 do 23 % populacji Bahamów. Migranci znacząco przyczynili się do rozwoju wyspy poprzez podejmowanie pracy w zawodach, które nie były wykonywane przez Bahamczyków. Od lat toczy się dyskusja dotycząca kwestii Haitańskich uchodźców. Wielu członków tej społeczności jest bezpaństwowcami, natomiast restrykcyjne przepisy dotyczące nadawania obywatelstwa nie ułatwiają humanitarnego rozwiązania tej sprawy.Obecne problemy związane z dyskryminacją Haitańczyków mogą mieć znaczący wpływ na przyszłość Bahamów z kilku powodów. Napięta sytuacja związana znielegalnymi migrantami wzmaga nacjonalistyczne tendencje, które mogą być przyczyną utrzymania obecnych regulacji związanych z nadawaniem obywatelstwa. W2016 r. na Bahamach odbyło się referendum konstytucyjne w sprawie zmian w ustawie zasadniczej. Obywatele tego kraju odrzucili propozycję złagodzeniem dyskryminacyjnych przepisów dotyczących nadawania obywatelstwa. Przyjęcie zmian w tym zakresie można ocenić jako sposób częściowego rozwiązania trudnej sytuacji migrantów. Deportowanie około 70 tys. osób może być zadaniem niemożliwym dlatego bahamskie władze muszą z rozwagą podejść do sprawy nielegalnej migracji. Nie ulega wątpliwości, że Bahamy potrzebują migrantów, którzy stali się nieodłączną częścią wyspy. Ich trudne położenie negatywnie wpływa na sytuację polityczną, na Bahamach oraz Haiti. Na obszarze Karaibów możliwy jest poważny kryzys, który negatywnie wpłynie na sytuację polityczną w regionie. Dyskryminacja migrantów, głównie Haitańczyków może doprowadzić do szerszego zainteresowania tym problemem w skali międzynarodowej oraz naciskami na bahamskie władze. Z tego powodu konieczne są zmiany wustroju wyspy, jednakże wprowadzenie reform nie będzie możliwe bez społecznego poparcia.

Nota

Proces nominowania sędziów w Kanadzie

15.01.2021

Na podstawie art. 96 Aktu Konstytucyjnego z 1867 roku formalnie to gubernator generalny (przedstawiciel monarchy) mianuje sędziów do wszystkich sądów, poza tymi stojącymi najniżej w hierarchii, tzw. sądami prowincji. Dotyczy to również 9 sędziów Sądu Najwyższego. W praktyce w tym zakresie gubernator generalny, działa wyłącznie jako wykonawca decyzji podejmowany przez gabinet federalny. A w nim największy wpływ na nominacje ma z oczywistych względów premier – jest szefem gabinetu i jego zdanie może być przeforsowane wbrew innym członkom – w konsultacji z ministrem sprawiedliwości. Tradycyjnie parlament oraz prowincje nie uczestniczyły w procesie nominacji, a minister sprawiedliwości wysłuchiwał opinii na temat kandydatów przedstawianych przez komisje złożone m.in. z sędziów i innych prawników z danej prowincji. Taka konstrukcja nominacji powoduje, że władza federalna odgrywa znaczącą rolę, co z jednej strony spełnia zamierzenia twórców konstytucji – izoluje proces od wpływu polityków na szczeblu prowincji – ale z drugiej przenosi upolitycznienie procesu na poziom wyższy i dodatkowo wyposaża premiera w ogromne uprawnienia w zakresie wyboru kandydatów.Taka tendencja była wyraźnie widoczna w czasie sprawowania urzędu premiera Kanady przez Stephena Harpera, reprezentującego Partię Konserwatywną. W czasie niemal dekady rządzenia (2006-2015) gabinet Harpera mianował 600 z 840 sędziów na podstawie artykułu 96 AK1867, co samo w sobie nie było niczym dziwnym, gdyż przez poprzednie 13 lat rządziła Partia Liberalna, która również dokonywała nominacji. Jednak w przypadku Konserwatystów upolitycznienie nominacji osiągnęło bardzo wysoki poziom, a politycy, chcąc zmienić dominującą w Kanadzie narrację polityczno-historyczną, w szczególności w zakresie tego czy ostatecznie to parlament, na mocy zasady supremacji, powinien mieć możliwość kształtowania prawa w Kanadzie w takim zakresie jak uważa to za słuszne – pomimo ograniczeń prawnych zawartych w konstytucji, w szczególności w Kanadyjskiej Karcie Praw i Wolności – decydowali się na działania, których wcześniej unikano. Przykłady, o których doniosła prasa kanadyjska, zawierały na przykład kontakty sędziów oczekujących awansu z politykami, a nawet bezpośrednie lobbowanie u członków gabinetu, który mieli wpływ na ostateczną decyzję. Media ustaliły zaś, że wybierano kandydatów, których przekonania mogły w przyszłości wspierać linię polityczną promowaną przez Partię Konserwatywną, a co najmniej ograniczyć szanse na działanie w jej wbrew.Takim działaniom sprzyjała procedura nominacji sędziów, która w Kanadzie, jak wspominałem, jest bardzo elastyczna i w większości tajna. Z jej 5 stopni, jedynie pierwszy – i to tylko do pewnego poziomu – miał charakter otwarty, w tym sensie, że reguły jego działania – a nie na przykład protokoły z posiedzeń – są jawne. 17 komisji „poszukujących” kandydatów – pierwszy stopień procesu nominacji sędziów – mają być niezależne i składają się z prawników mianowanych przez organizacje prawnicze, palestry, władze prowincji i federalnych, a także sędziów, w tym prezesa najwyższego sądu danej prowincji. W 2006 roku konserwatywny rząd Harpera usunął z komisji sędziów, dodając przedstawiciela policji, tym samym zapewniając sobie przewagę nominatów federalnych. Zmienił też system oceny kandydatów, nie pozwalając na wskazanie, którzy z nich są preferowani przez komisje. Dawało to większą dyskrecjonalność gabinetowi przy ostatecznej nominacji. Wcześniej jednak swoje rekomendacje na liście zaznaczali ci ministrowie rządu, którzy opowiadali za polityczne nominacje, tzw. patronage appointments, na obszarze, z którego zostali wybrani. Następnie oceny dokonywali kolejno, doradca ministra sprawiedliwości oraz skrajnie upartyjnione Biuro Premiera, składające się z najbardziej zaufanych i bezpośrednich doradców premiera. Ostateczny wybór zatwierdzał gabinet. Ponieważ proces jest tajny, opinia publiczna nie ma dostępu do ocen kandydatur, a nawet informacji o tym, który z sędziów znalazł się na liście przekazywanej przez komisję na pierwszym poziomie. Mimo to, rząd Harpera korzystał czasami z możliwości nominacji z pominięciem rekomendacji komisji – stosując tzw. szybką ścieżkę – gdy rekomendacje komisji nie były zgodne z oczekiwaniami rządu. Ten tryb zupełnie eliminował jakąkolwiek obiektywność procesu nominacyjnego. Zmiany z 2006 roku spotkały się z krytyczną reakcją środowisk prawnych, ale premier nie zmienił praktyki nominacyjnej, mówiąc otwarcie, co wcześniej w Kanadzie się nie zdarzało, że zamierza nominować sędziów, mających określoną „wizję świata”. Takiemu stanowisku sprzyja brak w Kanadzie zakazu bezpośrednich kontaktów polityków z sędziami.Stephen Harper wspierał swoje „reformy” sposobu nominacji sędziów sprzeciwem wobec dominacji sędziów nad parlamentem. Część środowiska kanadyjskich prawników i politologów, między innymi, Ian Brodie czy Grant Huscroft, w otwarty sposób uważało nadmierny „aktywizm sędziów” za naruszenie kanadyjskiego systemu politycznego i odwoływało się do doktryny, reprezentowanej w USA przez sędziego Antoniniego Scalia, która ograniczała możliwość interpretacji zapisów konstytucji uwzględniającego zmieniające się warunki. Orzeczenia kanadyjskiego SN umożliwiły bowiem na przykład legalizację małżeństw homoseksualnych, odwołując się do rozszerzającej interpretacji oryginalnych zapisów z 1982 roku. Partia Konserwatywna wyrażał silny sprzeciw wobec takiego rozumowania.Co ciekawe mimo takich możliwości jakie dawał premierowi Harperowi proces nominacyjny, nie udało się doprowadzić do zasadniczych zmian w kierunkach orzekania sędziów. Ale choć wśród nominatów znaleźli się sędziowie, którzy samodzielnie lobbowali o swój awans, a później orzekali w procesach, które były na pierwszych stronach gazet – vide sprawa Omara Khadra – nie ma dowodów na brak obiektywizmu w orzeczeniach. Wynikało to z braku odpowiedniej liczby sędziów, którzy wspieraliby wizję Partii Konserwatywnej. Niemniej jednak pewien określony światopogląd – bardziej konserwatywnych – był preferowany, a sędziowie o centrowych czy lewicowych poglądach nie mogli liczyć na awanse. Sam fakt, że dotychczas sędziowie okazali się bardziej odporni na nacisk polityczny, nie oznacza, że kolejny rząd nie będzie próbował posunąć się jeszcze dalej w stronniczości nominacji, próbując odwrócić trend – wystarczy tylko, aby pozostawał przy władzy wystarczająco długo. W szczególności biorąc pod uwagę fakt, że takie nominacje w większości przypadków nie mogą być ocenione przez opinię publiczną, gdyż przebiegają w ramach tajnej procedury. Tylko śledztwu dziennikarskiemu można przypisać fakt ujawnienia skrajnie upolitycznionego procesu nominacji sędziów przez Harpera – w tym osobistych spotkań z politykami. Jedynym środkiem, który może dawać nadzieję na zachowanie bezstronności przez sędziów są mechanizmy wbudowane w kanadyjską konstytucję. Omówię je w dalszej części, wcześniej jednak odniosę się do sprawy nominacji sędziów do Sądu Najwyższego.Bez wątpienia najbardziej upolityczniony proces nominacji sędziowskich w Kanadize dotyczy Sądu Najwyższego. Co ciekawe, procedura nominacyjna do SN nie była zazwyczaj przedmiotem dysksji publicznych, a nominacje były dokonywane po niejawnych konsultacjach rządu z gronem prawników – w podobnej procedurze jak ma to miejsce w przypadku pozostałych sędziów. Sytuacja zaczęła się zmieniac w ostatnim dziesięcioleciu i ewoluowała w kierunku włączenia władzy ustawodawczej – parlamentu – w proces konsultacji kandydatur na sędziów. Na przykład w 2004 roku kandydatury na sędziów Sądu Najwyższego były omawiane przez komisję parlamentarną, a minister sprawiedliwości przedstawiał je i wyjaśniał powody wyboru konkretnych osób. Dwa lata później, po raz pierwszy w historii, przed specjalną komisją Izby Gmin, która przeprowadziła publiczne przesłuchanie, stanął kandydat na sędziego SN Marshall Rothstein. Choć ostateczną decyzję podjął premier Stephen Harper, to takie podejście takie było krytykowane przez część opinii prawnej, jako upolityczniające wybór, który, nie powinien być oceniany przez parlament. Wygrał jednak pogląd, że był to sposób na zwiększenie legitymizacji sędziów poprzez zaangażowanuie opozycji oraz zwiększenie przejrzystości procesu nominacyjnego. Procedura wyglądała więc następująco: specjalny panel, złożony z prezesa SN oraz posłów z każdego klubu parlamentarnego, wybierał z listy kandydatów przedstawionych przez premiera i ministra sprawiedliwości, 3 nazwiska, z których premier ostatecznie dokonywał wyboru jednego kanadydata. Stawał on przed komisją parlamentarną, która organizowała publiczne przesłuchanie. Lista nazwisk kandydatów i debaty w specjalnym panelu pozostawały tajne. Choć procedura była bardziej otwarta niż poprzednia, to jednak w dalszym ciągu lista kandydatów zgłaszana do specjalnego panelu pozwalała na umieszczenie na niej kandydatów, których wybór byłby bliższy sercu premiera.W podobny sposób jak sędzia Rothstein zostało nominowanych jednak jeszcze tylko 3 sędziów SN. Wraz z porażką kandydatury sędziego Marca Nadona w 2013 roku – o której więcej piszę pod koniec tekstu – otwartość procesu nominacyjnego została zakończona przez premiera Harpera. W 2014 roku premier nominował sędziów Clémenta Gascona i Suzanne Côté, a rok później Russella Browna (nota bene zastepującego Marshalla Rothsteina) z pominięciem wcześniej stosowanej procedury. Opinia publiczna nie miała więc okazji zapoznania się z ich sylwetkami, jak również poznać ich stanowiska w kontrowersyjnych sprawach, przed zatwierdzeniem ich kandydatur przez premiera. Wśród powodów odejścia od częściowej jawności procedury wyboru sędziów SN wymienia się przede wszytskim osobistą niechęć premiera do sędziów SN, w szczególności jej przewodniczącej Beverley McLachlin, to wśród argumentacji popierającej powrót do sekretnego trybu wyboru, pojawiała się również chęć ochrony potencjalnych kandydatów przed przedostawaniem się informacji o tym fakcie do opinii publicznej. Mogło to zniechęcać część z potencjalnych kanadydatów.Ostatnie dwa lata, gdy u władzy pozostaje rząd kierowany przez Justina Trudeau, wskazują jednak, że procedura nominacji najważniejszych sędziów w Kanadzie podąży raczej w kierunku większej otwartości i jawności. Jest to możliwe dzięki możliwości samodzielnego zgłaszania kandydatur przez wszystkich prawników zarejestrowanych w Kanadzie, spełniających warunki ustawy oraz powołanie niezależnej od gabinetu komisji doradczej – składającej się z 4 prawników nominowanych przez stowarzyszenia prawne oraz 3 nominowanych przez gabinet – która przedstawia krótką listę 3 fo 5 kandydatur. Ostatecznego wyboru dokonuje jednak premier – i nie wiąże go obowiązek wyboru tylko spośród listy przedstawionej przez komisję. Brak pralamentarzystów w komisji doradczej stanowi zmianę w stosunku do procedury używanej przez premiera Harpera. W zamian wprowadzono szerszy proces konsultacji kandydatów z krótkiej listy, w którym uczestniczą m.in. prezes SN, organy prowincji i terytoriów, członkowie gabinetu, przedstawiciele opozycji parlamentanej oraz przewodniczący komisji w Izbie Gmin i Senacie. Wybrany kandydat uczestniczy następnie w publicznym przesłuchaniu przed komisją parlamentarną. W takim trybie w listopadzie 2016 roku premier Trudeau dokonał nominacji Malcolma Rowe, analogicznie przebiegał proces wyboru następcy obecnej prezes SN – sędziego Richarda Wagnera.Przechodząc do mechanizmów chroniących bezstronność sędziów należy wymienić artykuł 99 AK1867. Na jego mocy sędziowie są zabezpieczeni przed usunięciem z powodów politycznych. Przyczyną usunięcia może być jedynie naruszenie „godnego zachowania”, co oznacza na przykład niedołężność, złe prowadzenie się, nienależyte sprawowanie urzędu czy znalezienie się w sytuacji, której nie da się pogodzić z należytym sprawowaniem urzędu. Procedura wymaga wniosku ministra sprawiedliwości lub prokuratora generalnego i rekomendacji Rady Sądownictwa po przeprowadzonym dochodzeniu. Oceny takiego naruszenia dokonują obie izby parlamentu federalnego. Należy podkreślić, że nigdy w historii Kanady nie było przypadku usunięcia z SN lub sądu federalnego, choć procedura została uruchomiona 5 razy.Artykuł 99 to jeden z zapisów gwarantujących oddzielenie władzy sądowniczej od pozostałych dwóch gałęzi władzy i filar ustroju Kanady, nawiązującego do zasad konstytucji Zjednoczonego Królestwa. Separacja ta była wielokrotnie potwierdzana przez SN – który pełni w Kanadzie również rolę sądu konstytucyjnego ostatniej instancji – i uzdalniana koniecznością służenia przez sądy ochronie prawa, w tym praw obywatela. Aby tak działać muszą być niezależne od innych gałęzi władzy, w szczególności od kontroli przez władzę wykonawczą. Zasada taka obejmuje, na podstawie artykułu 100 AK1867, również wysokość i stabilność wynagrodzenia sędziów. Ale także zakaz kontaktu członków gabinetu z sędziami w zakresie spraw, którymi się zajmują sędziowie. Nie uregulowane pozostają, jednakże, o czym wspominałem wcześniej, kwestie spotkań i rozmów sędziów z władzą wykonawczą dotyczące innych tematów. Ta kwestia była elementem kryzysu konstytucyjnego wywołanego nominacją sędziego Marca Nandona do Sądu Najwyższego w 2013 roku i późniejsza decyzja SN o jej nieważności.Sprawę tę warto przeanalizować głębiej, gdyż jest emblematyczna dla podejścia Partii Konserwatywnej do sądownictwa w ogólności. Stephen Harper próbował w 2013 roku nominować do SN sędziego Marca Nadona na miejsce zarezerwowane dla prowincji Quebec. Zgodnie z artykułem 41(d) Aktu Konstytucyjnego z 1982 roku – drugiej części konstytucji pisanej Kanady – zmiany dotyczące składu SN wymagają specjalnego trybu, w którym jednomyślność muszą wyrazić obie izby parlamentu federalnego oraz legislatury wszystkich prowincji. Jednocześnie zgodnie z artykułem 5 i 6 Ustawy o Sądzie Najwyższym sędziowie nominowani na 3 miejsca zarezerwowane w Sądzie Najwyższym dla Quebecu muszą być albo obecnym członkiem palestry w prowincji Quebec albo sędzią Sądu Wyższego lub Sądu Apelacyjnego Quebecu. W momencie nominacji sędzia Marc Nadon nie był członkiem żadnego z tych ciał, pełniąc funkcję sędziego Federalnego Sądu Apelacyjnego. Ustawa nie wspominała, czy sędziowie tego sądu spełniają wymogi Ustawy o Sądzie Najwyższym dotyczące miejsc dla prowincji Quebec, a w historii nigdy nie próbowano dokonać analogicznej nominacji.W sporze politycznym, który jak na standardy kanadyjskiej debaty politycznej, był bardzo intensywny, padały zarzuty o ingerencję prezesa SN w proces nominacji – Beverly McLachlin zarzucano, że informowała o potencjalnym problemie prawnym ministra sprawiedliwości – a z drugiej strony o jawne pogwałcenie konstytucji przez premiera. Sugerowano bowiem możliwość dokonania nowelizacji Ustawy o Sądzie Najwyższym, w takim zakresie, aby sędzia Nadon spełniał nowe wymogi. Opinie prawne były podzielone, a sprawa legalności nominacji trafiła do sądu. Jednocześnie przed wiele miesięcy sędzia Nadon, mimo złożenia przysięgi, nie mógł orzekać.Spór, po skierowaniu pytania prawnego przez władzę federalną, została ostatecznie rozstrzygnięta przez Sąd Najwyższy w sprawie Reference re Supreme Court Act z 2014 r. Sąd stwierdził w nim, że kandydat na członka SN z prowincji Quebec musi być albo sędzią Sądu Wyższego lub Sądu Apelacyjnego Quebecu albo adwokatem członkiem palestry tej prowincji. Sąd Najwyższy uznał również, że Sąd Najwyższy jest chroniony konstytucyjnie na mocy Aktu Konstytucyjnego z 1982 r., nawet mimo braku obecności ustawy o Sądzie Najwyższym w Załączniku do Aktu Konstytucyjnego z 1982 r. Ustawa o Sądzie Najwyższym, na podstawie zapisu art. 41(d), podlega specjalnej ochronie w zakresie jej nowelizacji. Parlament federalny nie może więc zmieniać jej zapisów samodzielnie. Mimo iż artykuł 101 AK1867 dawał parlamentowi uprawnienia do „powołania, utrzymania i organizacji Naczelnego Sądu Apelacyjnego Kanady i tworzenia innych sądów dla lepszego przestrzegania prawa Kanady” to uprawnienia do zmian w SN w formie ustawy dotyczy tylko tych części, które nie zmieniają konstytucyjnie chronionych elementów budowy Sądu Najwyższego. W rezultacie art. 101 wymaga „aby parlament federalny utrzymywał i chronił podstawowe elementy, które pozawalają Sądowi Najwyższemu pełnić obecną rolę”.Powyższa sprawa ma szczególne znaczenie, z uwagi na konflikt premiera Harpera z Sądem Najwyższym. Jego rząd przegrał w kilku ważnych sprawach przed Sądem Najwyższym, który uznał za niekonstytucyjne ustawy m.in. legalizujące prostytucję, wspomagane samobójstwo, zaostrzające kary za przestępstwa czy możliwość reformy Senatu wyłącznie przez władzę federalną. Wyrokom tym towarzyszyła stała krytyka nadmiernej aktywności sędziów, która, zdaniem rządu, naruszała uprawnienia parlamentu. Również w procesie wyboru sędziego Nadona, jak ustalili dziennikarze, rząd dążył do wyboru sędziego, który w największym stopniu byłby bliski swoimi poglądami konserwatywnemu rządowi. Gabinet próbował przepchnąć kandydaturę Nadona, wiedząc, że może doprowadzić do sporu prawnego. Następnie broniąc swojego stanowiska w tym sporze, próbował używać argumentów politycznych, oskarżając prezesa SN o ingerowanie w prawo władzy ustawodawczej do stanowienia prawa. Ostatecznie jednak, rząd zdecydował się na przesłanie sprawy do tegoż Sądu Najwyższego i podporządkował się rozstrzygnięciu. Pokazuje to z jednej strony granice, których w Kanadzie, nawet w czasie ostrego sporu politycznego władza wykonawcza nie zdecydowała się przekroczyć. Z drugiej strony widać również naocznie, jak ważne jest posiadanie niezależnego ciała, które potrafi obiektywnie ocenić spór.Jakkolwiek możemy oceniać sposób wyboru sędziów w Kanadzie, w szczególności do Sądu Najwyższego, warto pamiętać o tym, że w większości zachowali oni wysoki poziom niezależności od władzy wykonawczej. Spośród sędziów SN mianowanych przez premiera Harpera – w ciągu swoich prawie dziesięciu lat rządów nominował 7 z 9 sędziów SN – jedynie jeden z nich i to jeden raz głosował zgodnie z linią rządu. Ostatecznie w sporze premier-SN, mimo regularnych porażek rządu, nie doszło do złamania podstawowych zasad konstytucji – nikt nawet nie pomyślał o próbach „wygaszenia” kadencji sędziów SN, bądź o zmianie jego organizacji wewnętrznej. Premier Harper, nie unikał jednak bezpośredniego atakowania Sądu Najwyższego, w tym jej prezesa. Mimo wielokrotnego uznawania się za przedstawiciela „suwerena”, nie poważył się jednak na naruszenie zasady państwa prawa – podstawy systemu politycznego Kanady. W Kanadzie panuje bowiem przekonanie, że są regulacje uznane na mocy umowy społecznej w czasie uchwalania konstytucji, co w Kanadzie nastąpiło w 1867 roku oraz w 1982, których nie można przekraczać. Być może regulacje wprowadzone przez premiera Trudeau pozwolą na większe odpolitycznienie procesu nominacji sędziów do Sądu Najwyższego, niemniej zagrożenia związane z politycznymi nominacjami sędziów w sądach znajdujących się w hierarchii niżej, prawdopodobnie nie znikną.

Nota

Chilijczycy wypłacają swoje oszczędności emerytalne

15.01.2021

Kiedy w lipcu 2020 r. w związku z trudną sytuacją gospodarczą spowodowaną epidemią koronawirusa, Kongres upoważnił Chilijczyków do wypłaty 10% ich oszczędności emerytalnych, ustawodawcy zapowiedzieli, że będzie to działalnie jednorazowe. Sytuacja jednak powtórzyła się na początku grudnia, a gdyby nie interwencja Trybunału Konstytucyjnego miałaby miejsce i po raz trzeci.Wydaje się iż pomimo sprzeciwu ekspertów zwyciężył polityczny oportunizm, a politycy wykorzystali niepokoje społeczne związane z pandemią, jak i obawy, głównie klasy średniej, dotyczące nowego modelu prywatnych emerytur. Klasa średnia w Chile jest w rzeczywistości owocem „cudu gospodarczego” jaki kraj przeszedł w ciągu ostatnich kilku dekad. Po przezwyciężeniu skrajnego ubóstwa w 1970 r. i uspokojeniu szalejącej, ponad 300% inflacji z 1974 r., kraj przeszedł szereg reform gospodarczych, w tym wprowadzenie 20% podatku VAT, liberalizację stóp procentowych i prywatyzację banków. Następnym krokiem było utworzenie prywatnego systemu emerytalnego w 1981 r. co zapewniło solidną podstawę do długoterminowych inwestycji w kraju. W latach 1986 – 2013 PKB Chile rósł średnio o 5,4% rocznie, co doprowadziło do powstania dzisiejszej klasy średniej, która obecnie (według danych Banku Światowego) stanowi aż 65% populacji. Chociaż podstawowy, prywatny system emerytalny w Chile był siłą napędową wspomnianego cudu gospodarczego. Chilijscy pracownicy obowiązkowo wpłacali 10% swoich dochodów do sprywatyzowanych funduszy emerytalnych zarządzanych przez Administradoras de Fondos de Pensiones (AFP), które inwestują pieniądze i wypłacają emerytury, gdy mężczyźni i kobiety osiągają odpowiednio 65 i 60 lat. Obywatele narzekają jednak iż wypłaty są jednak niskie, a większość emerytów otrzymuje ułamek swojego poprzedniego wynagrodzenia (około 80% z nich otrzymuje emerytury poniżej płacy minimalnej).Zamiast próby reformy systemu, Kongres wybrał jednak rozwiązanie krótkoterminowe. Zdaniem ekspertów, lipcowe i grudniowe wypłaty części oszczędności emerytalnych, są wyrazem lekkomyślności polityków i stanowią atak na funkcjonowanie chilijskiego systemu zabezpieczenia społecznego i rozwoju gospodarczego opartego na długoterminowych oszczędnościach. Według Fernando Larraína, dyrektora generalnego Stowarzyszenia AFP, prawie jedna trzecia z 11 milionów chilijskich emerytów może nie mieć żadnych oszczędności emerytalnych po drugiej wypłacie części swoich oszczędności. System obejmuje jednak też tzw. „filar solidarnościowy”, czyli dodatkowe świadczenia socjalne dla osób z niskimi oszczędnościami. Takie osoby będą zatem mogły liczyć na świadczenie w wysokości około 240 dolarów miesięcznie.KOMENTARZ:Chilijska klasa średnia jest niezwykle złożona kulturowo, przesiąknięta pragmatyzmem i stabilnością gospodarczą lat 80-tych oraz dojrzałością polityczną i instytucjonalną lat 90-tych. Chilijczycy z klasy średniej są dumni z tego, że nie są uzależnieni od korzyści państwowych. Sondaż Center of Public Studies (CEP) wykazał, iż 64% klasy średniej w Chile uważa, że ​​sukces pochodzi z osobistej inicjatywy i odpowiedzialnej etyki pracy. Kryzys społeczny i ekonomiczny wywołany przez COVID-19 wstrząsnął jednak tym indywidualizmem i Chilijczycy obawiają się, że pandemia może zniweczyć ich postęp. Około 40% klasy średniej uważa że są narażeni na utratę swojego statusu.Według ekspertów, wskutek wycofania części oszczędności, straty dla mężczyzn i kobiet wynoszą odpowiednio 17,4% i 21,2% ich emerytur. Szacuje się, że obie zatwierdzone już wypłaty usuną z systemu 30 miliardów dolarów, przy czym całkowite wydatki socjalne kraju wynoszą około 50 miliardów dolarów rocznie.Jakby tego wszystkiego było mało, administracja prezydenta Sebastiána Piñery pozostaje w martwym punkcie, blokowana przez groźby opozycji i coraz bardziej zakorzeniony w Kongresie populizm. Dlatego wysiłki mające na celu wydanie bodźca fiskalnego w wysokości 73 miliardów dolarów, unikalnego wśród krajów Ameryki Łacińskiej, jak również potencjalne inwestycje w wysokości 2,5% PKB w bezpośrednie transfery dla rodzin, pozostają prawie niewidoczne. Trwający proces reform konstytucyjnych, zapoczątkowany protestami w 2019 r. może dać Chile drugą szansę na przywrócenie porządku tak aby system spełniał potrzeby i oczekiwania obywateli.Aby nie wypaść z toru stabilnego rozwoju gospodarczego, Chile musi teraz postępować ostrożnie, odrzucając cudowne i szybkie rozwiązania, a trzymając się polityki wstrzemięźliwości i wytrwałości ostatnich trzech dekad.

Nota

Razem. Uczyńmy Europę ponownie… słabą? Bilans UE po pół roku niemieckiego przywództwa

06.01.2021

Dobiega końca trzynasta już prezydencja Niemiec w Unii Europejskiej, której przyświecało hasło: Razem. Uczyńmy Europę ponownie silną. Rozpoczynając przewodnictwo w Radzie UE, Berlin zapowiedział położenie szczególnego nacisku na priorytetowe według niego kwestie, a mianowicie m.in. na trwałe pokonanie pandemii Covid-19, ożywienie gospodarcze, silniejszą i bardziej sprawiedliwą Europę oraz Europę wspólnych wartości.Warto nadmienić, iż z berlińskim przywództwem w Unii Europejskiej wiązano liczne nadzieje. Wynikały one z faktu, iż Niemcy są największym i najsilniejszym państwem członkowskim, o najwyższym indeksie wpływów politycznych i gospodarczych w regionie, mocno powiązanym z gospodarkami europejskimi i światowymi. Liczono zatem, iż chcąc chronić swój potencjał, Niemcy otoczą szczególną pieczą również UE, co dodatkowo uwierzytelniało ten kraj w oczach pozostałych państw. Jaki zatem pozostaje bilans niemieckich rządów w Unii Europejskiej?KomentarzNiemcom wprawdzie nie udało się trwale pokonać pandemii, ale nauczeni doświadczeniem pierwszego lockdownu, przygotowali się do niej znacznie lepiej niż prezydencja Chorwacji. W ramach zmagań z Covid-19, przy współpracy międzyinstytucjonalnej, UE udało się zrealizować ambitny plan ochrony przed wirusem. W tym celu zawarto m.in. sześć umów umożliwiających zakup szczepionki przeciwko Covid-19, zwiększono środki finansowe w ramach instrumentu Covax, którego celem był sprawiedliwy i powszechny dostęp do szczepionek, zakupiono za kwotę 12 mln euro roboty dezynfekujące, przekazane następnie szpitalom w całej Europie. Nadto uruchomiono pierwszy etap działań zmierzający do utworzenia Europejskiej Unii Zdrowotnej, której zadaniem miało być szybsze i łatwiejsze reagowanie w sytuacjach pandemicznych z jednej strony, z drugiej zaś dążenie do stworzenia unijnych norm prawnych w dziedzinie bezpieczeństwa zdrowotnego. W końcu też, co przyjęto z wielkim entuzjazmem, 1 grudnia wydano dwóm firmom: BioNTech/Pfizer i Moderna warunkowe pozwolenie na dopuszczenie do obrotu opracowanych przez nie szczepionek przeciwko Covid-19. W sumie UE na koniec niemieckiej prezydencji w walce z pandemią poszczycić się może zebraniem 36 mld euro w ramach tzw. Drużyny Euro, wydatkowaniem kwoty ponad 7 mld euro na odzież oraz sprzęt ochronny, a także na respiratory czy też niezbędne leki stosowane na oddziałach intensywnej terapii. Na ile jednak wszystkie te działania okażą się skuteczne, a szczepionka bezpieczna (o czym już się nie wspomniana), pokaże dopiero czas.Drugą istotną kwestią, na której w sposób szczególny zależało Niemcom, była sprawa walki z kryzysem gospodarczym. Ochrona pracodawców i pracobiorców oraz próba pokonania szybko rosnącego bezrobocia, zaowocowała przygotowaniem planu odbudowy Europy, w ramach którego utworzono nadzwyczajny fundusz Next Generation (750 mld euro). Powołano do życia także szereg innych programów tj. Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (560 mld euro), REACT-EU (50 mld euro), rozwój obszarów wiejskich (15 mld euro), czy instrument wsparcia wypłacalności (26 mld euro) o łącznej sumie 2364 mld euro, czyli znacznie więcej niż uczyniły to USA czy Chiny.W ramach unijnego instrumentu SURE Rada przyznała także 16 państwom pomoc finansową w formie pożyczek (w sumie w wysokości 87,4 mld euro), których założeniem było zmniejszanie bezrobocia. Programem objęte zostały m.in. Włochy (27,4 mld euro), Hiszpania (21,3 mld euro) oraz Polska (11,2 mld euro).Nadto stojącej na czele prezydencji niemieckiej kanclerz, udało się zahamować (choć już nie obniżyć) wzrost bezrobocia w UE i utrzymać stopę bezrobocia na poziomie 7,6% (X 2020). Porażką natomiast okazał się realny produkt krajowy brutto (PKB) UE, który w stosunku do II kwartału w 2020 r., pogorszył się, zaliczając spadek o 11,4%.O ile w kwestiach organizacyjnych i gospodarczych, udało się Berlinowi utrzymać spójność UE, to jednak już w ramach preferowanych wartości po raz pierwszy na taką skalę odnotowano wyraźne pęknięcie, jeśli nie rozłam. Zawetowanie przez Polskę i Węgry projektu budżetu na lata 2021-2027, jako akt sprzeciwu wobec ingerowania Unii w ich sprawy wewnętrzne, spowodowało nie tylko zablokowanie środków finansowych dla całej 27, ale skłóciło również państwa członkowskie między sobą. Część z nich bowiem (wprawdzie nieoficjalnie), zaczęło sprzeciwiać się brukselskiemu dyktatowi, część zaś patrząc z perspektywy własnych trudności gospodarczych, ostro skrytykowało oba kraje za brak subordynacji i egoizm.Dodatkową czarą goryczy dla państw takich jak Węgry czy Polska stał się sztandarowy, stanowiący ewenement w skali działań UE, program równości płci, który niemiecka prezydencja, przy współpracy Komisji Europejskiej, szeroko promuje. Strategia LGBT+, wpisana w program niemieckiego przywództwa w UE, a szeroko promowany i rozwijany przez Ursulę von der Leyen, sprawiła, iż w kwestiach wartości, UE zaczęła biec różnymi torami.Podsumowując, tempo przeobrażeń i działań UE w związku z epidemią Covid-19, a także sporem okołobudżetowym i ingerowaniem w prawa wewnętrzne państw członkowskich (np. w kwestie poziomu ochrony życia), może przyczynić się do centralizacji wielu zadań i przenoszenia ich z poziomu kompetencji dzielonych (zwłaszcza w zakresie zdrowia publicznego, badań i rozwoju technologicznego), w obszar działań wyłącznych UE. Wprawdzie wymagać to będzie zmian traktatowych, ale mając na uwadze unijną praktykę decyzyjną, cały proces i tak zwykle rozpoczyna się od nieformalnych wpływów, a dopiero potem finalizuje zmianami w zakresie prawa.Droga niemieckiej prezydencji wyraźnie pokazała, iż UE opowiada się za Europą pieniądza, jako wartości podstawowej oraz tzw. „złotych cugli” jako narzędzia dyscyplinującego biedniejszych, a nie za wspólnotą wartości i jednego ducha.Monika M. BrzezińskaUniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawiee-mail: [email protected]: 0000-0001-9278-9931

Nota

Konstytucyjne trzęsienie ziemi na Słowacji

05.01.2021

Konstytucyjne trzęsienie ziemi na SłowacjiJuraj MarušiakW grudniu 2020 r. uchwalono na Słowacji kilku istotnych zmian konstytucyjnych, które swoim zasięgiem należą do najważniejszych od 1992 roku, więc od czasu, kiedy Konstytucja Republiki Słowackiej została przyjęta. Konieczność zmian konstytucyjnych została zapowiedziana już bezpośrednio po powołaniu obecnej koalicji czterech partii, z czego jedną – antysystemową populistyczną partię Zwykli Ludzie i Niezależne Osobowości (Obyčajní ľudia anezávislé osobnosti) można określić jako quasikoalicję zrzeszającą kilka partii i aktywistów lokalnych. Właśnie tę partię, która była zwycięzcą wyborów, reprezentuje premier Igor Matovič. Obecna koalicja rządząca zdobyła w lutym tego roku większość konstytucyjną w Radzie Narodowej Republiki Słowackiej (Národná rada Slovenskej republiky). Jednak spadek popularności jej poszczególnych członków oraz wewnętrzne konflikty stwarzają groźbę jej poważnego kryzysu, dlatego jej przedstawiciele dążą do uchwalenia reform, które proklamowali jako swoje cele polityczne, w jak najszybszym trybie. Najważniejszym celem była zmiana systemu sądownictwa i systemu ubezpieczenia emerytalnego.Koalicja dysponująca podobną większością konstytucyjną na Słowacji rządziła tylko w latach 1998 – 2002, kiedy to jej łącznikiem był strach przed powrotem autorytarnego i prorosyjskiego byłego trzykrotnego premiera Vladimíra Mečiara (1990–1991, 1992–1994 i 1994–1998) oraz perspektywa uzyskania członkostwa w Unii Europejskiej (UE) i Sojuszu Północnoatlantyckim (NATO). Wtedy doszło do pierwszej istotnej zmiany w 1999 roku, co umożliwiło bezpośrednie wybory prezydenta, ale również ograniczenie zakresu jego kompetencji. Druga zmiana miała miejsce w 2001 roku i jej celem było stworzenie warunków konstytucyjnych dla wejścia Słowacji do Unii Europejskiej, włącznie z uznaniem pierwszeństwa prawa unijnego przed ustawodawstwem krajowym.Jednym z haseł przewodnich obecnej koalicji rządzącej była walka z korupcją. Deklarowanym celem reformy sądownictwa było zapobieżenie, lub raczej zminimalizowanie korupcji, według mediów i części obozu politycznego, ogarniającej zwłaszcza wymiar sprawiedliwości[1]. Kluczowym krokiem było dokonanie podziału systemu władzy sądowniczej. Zamiast układu „piramidy z jedynym szczytem”, którego funkcję odgrywał Sąd Najwyższy Republiki Słowackiej (Najvyšší súd Slovenskej republiky), od 1 stycznia 2011 r. powstanie paralelnie równoważny Najwyższy Sąd Administracyjny Republiki Słowackiej (Najvyšší správny súd SR, Art. 141, paragraf 1 Konstytucji Republiki Słowackiej). Najwyższy Sąd Administracyjny rozpocznie swoją działalność w pełnym zakresie dopiero od 1 sierpnia 2021 r. Jego stworzenie było przedmiotem wieloletnich dyskusji. Najwyższy Sąd Administracyjny będzie miał siedzibę w Bratysławie oraz trzy niższe instancje administracyjne w Nitrze, Żylinie oraz w Koszycach. Twórcy reformy inspirowali się obecnym stanem w Republice Czeskiej, gdzie również po 2003 roku stworzono Najwyższy Sąd Administracyjny, przy czym na poziomie pierwszej instancji większość kwestii rozpatrywanych jest na poziomie krajów (na Słowacji i w Czechach odpowiednik polskich województw). Przyjęto więc „częściowo oddzielony model”[2]. Mimo że przyjęcie tego kroku nie wywołało większych konfliktów, część ekspertów wyraża wątpliwości odnośnie do jego funkcjonowania, skoro Najwyższy Sąd Administracyjny (nazywany też potocznie „mały trybunał konstytucyjny”) powstanie wskutek wyłonienia odpowiedniego kolegium z Sądu Najwyższego. Przewiduje się, że będzie na nim pracowało ok. 30 sędziów, jednak obecnie w tym kolegium pracuje tylko 22 aktywnych sędziów. Z nich tylko 15 – 16 wyraziło chęć przejścia do nowej instytucji w aktualnych warunkach, które nie gwarantują możliwości automatycznego przejścia, jak odbyło się to w Czechach. Przewiduje się też uzupełnienie składu sądu prawnikami z środowiska zewnętrznego. O pozycje prezesa nowego Najwyższego Sądu Administracyjnego będzie mógł ubiegać się również prawnik bez praktyki w sądownictwie[3].Struktura Najwyższego Sądu Administracyjnego odpowiada intencjom kolejnej reformy, jaką jest zmiana „mapy sądownictwa”. Jej treścią jest redukcja liczby sądów. Sądy pierwszej instancji dotychczas mieściły się w siedzibie 54 z 79 okresów (okres to odpowiednik polskiego powiatu), według nowej reformy ich liczba powinna się zmniejszyć prawie o połowę. Więc, zamiast 54 sądów pierwszej instancji powstanie 30 sądów obwodowych. Zamiast ośmiu sądów drugiej instancji, znajdujących się w siedzibach krajów, powstaną trzy – w mieście Trnava (50 km od Bratysławy) dla Słowacji zachodniej, w Bańskiej Bystrzycy w centrum Słowacji oraz w Preszowie dla wschodniej części państwa, więc nie w najważniejszych centrach trzech regionów. Siedzibę sądu apelacyjnego więc utraci nie tylko Bratysława jako stolica państwa czy Koszyce jako drugie największe miasto Słowacji, ale również Żylina. Minister sprawiedliwości Mária Kolíková argumentuje, że kluczowym kryterium nowej struktury sądów powszechnych jest „transparentność” i powiększenie wydajności i jakości pracy sądów, jednak nie ich dostępność fizyczna, która, jej zdaniem, „nie powinna być mantrą”[4].Reforma sądownictwa przynosi też dalsze zmiany, między innymi wprowadzenie cenzusu wieku dla sędziów. Dla sędziów sądów powszechnych to będzie 65 lat, na ich prośbę z możliwością przedłużenia do 68 lat. W przypadku sędziów Trybunału Konstytucyjnego (Ústavný súd Slovenskej republiky) wprowadzono cenzus 72 lat. Kolejne zmiany wprowadzono przy kreowaniu Rady Sądowej (Súdna rada) jako organu samorządu sądów, gdzie wprowadzono klucz regionalny, przy czym rząd, parlament oraz prezydent nie mogą do tego organu nominować sędziów. Przy wyborach członów Trybunału Konstytucyjnego wprowadzone zostały mechanizmy, zapobiegające jego zdominowaniu przez przedstawicieli jednej opcji politycznej. Wprowadzona została też możliwość weryfikacji majątków sędziów.Jednak reforma Trybunału Konstytucyjnego wywołała też znaczny konflikt polityczny między koalicją i opozycją. W ostatniej chwili włączono klauzulę, na podstawie której Trybunał utracił możliwość rozpatrywania zgodności aktów konstytucyjnych z Konstytucją. Skoro na podstawie Konstytucji RS jej zmiana, czy też przyjmowanie nowych aktów konstytucyjnych wymaga zgody co najmniej trzech piątych wszystkich posłów, ten krok wywołał obawy opozycji zpotencjalnego zagrożenia implicytnego materialnego jądra Konstytucji, włącznie gwarancji demokratycznego charakteru państwa. Przed zaakceptowaniem takiej zmiany ostrzegali również eksperci prawni, włącznie z prezesem Trybunału Konstytucyjnego Ivanem Fiačanem. „Jest to zabezpieczenie przed demontażem praworządności pod pozorem konstytucji, tzn. w sposób formalnie konstytucyjny i prawny”, konstatował w swoim wystąpieniu parlamentarnym. Ważność sprawy podkreśla fakt, że było to historycznie drugie wystąpienie przedstawiciela tej instytucji w parlamencie słowackim[5].Peter Kubina, doradca prezydent Zuzany Čaputovej, określił istnienie takiej gwarancji jako „broń jądrową”, która powinna w skrajnych wypadkach zapobiec zmianie charakteru państwa[6]. W analogicznym duchu wypowiedział się również przewodniczący Komitetu Helsińskiego ds. Praw Człowieka w Słowacji Kálmán Petőcz[7]. Poseł opozycyjnych socjaldemokratów Boris Susko ostrzegał przed potencjalnymi konsekwencjami np. przedłużenia obecnie obowiązującego stanu nadzwyczajnego (núdzový stav – odpowiednik stanu klęski żywiołowej w Polsce) do końca kadencji obecnego parlamentu. Według niego, nic by się nie stało, skoro „nie byłoby ubezpieczenia chroniącego konstytucyjność”[8]. Na podstawie inicjatywy przewodniczącego Komisji Konstytucyjno-Prawnej Rady Narodowej Milana Vetráka złagodzono problematyczny punkt. Trybunał Konstytucyjny utracił więc możliwość oceniania aktów konstytucyjnych na podstawie Konstytucji, jednak może rozpatrywać ich zgodność z traktatami międzynarodowymi i konwencjami. W przypadku groźby uzurpacji władzy więc może oceniać takie posunięcia pod względem międzynarodowych konwencji dotyczących ochrony praw człowieka.Partie koalicji rządzącej krytykowali praktykę „przyklejek” przy przyjmowaniu aktów legislacyjnych, tzn. pośrednich zmian przepisów prawnych przy przyjmowaniu ustaw, które nie są z odpowiednim przepisem związane merytorycznie. Ta obietnica stała się również częścią kwietniowego exposé rządu[9]. Jednak razem z reformą sądownictwa, wbrew pośredniej krytyki ze strony prezydent Čaputovej[10], zostały przyjęte posunięcia dotyczące reformy systemu ubezpieczenia emerytalnego, postulowane przez konserwatywną partię Jesteśmy Rodziną (Sme rodina), która jest drugim najsilniejszym ugrupowaniem koalicyjnym. Jedną z nich jest zniesienie poziomu najwyższego wieku emerytalnego 64 lat, uchwalonego przez poprzednią koalicję[11]. Reformy te wywołały sprzeciw związków zawodowych, skoro według nich pogłębiają nierówność w systemie emerytalnym[12]. Sposób, jakim dokonano zmian konstytucyjnych, krytykowała również wpływowa organizacja pozarządowa Via Iuris, promująca zasady praworządności, z którą w przeszłości współpracowała również prezydent Čaputová. Organizacja krytykowała przyjmowanie zasadniczych zmian w szybkim trybie i bez dyskusji, co wywołało „wątpliwości co do realizacji idei państwa prawa i demokratycznego stanowienia prawa”[13].Słowacka reforma konstytucyjna, uchwalona 9 grudnia 2020 r., zamiast integrować społeczeństwo, doprowadziła do pogłębienia podziałów politycznych i społecznych. Wywołała krytykę nie tylko ze strony opozycji i związków zawodowych, ale również ze strony tych środowisk, które w przeszłości popierały zmianę władzy po dwunastu latach rządów partii Smer – socjaldemokracja. Kolejny konflikt wywoła prawdopodobnie posiedzenie parlamentu pod koniec grudnia, skoro koalicja dąży do przyjęcia takich zmian konstytucyjnych, które umożliwią jej dowolne przedłużenie stanu klęski żywiołowej (tylko z dodatnią aprobatą parlamentu), mimo że ten powinien się 29 grudnia 2020 r., po upływie trzech miesięcy od jego ogłoszenia skończyć. Jest to politycznie wrażliwa kwestia, skoro jego częścią jest i zakaz masowych zgromadzeń, przy narastającym niezadowoleniu społecznym z polityki obecnej władzy.[1] Programové vyhlásenie vlády Slovenskej republiky na obdobie rokov 2020 – 2024. Bratislava: Národná rada Slovenskej republiky. https://www.nrsr.sk/web/Dynamic/DocumentPreview.aspx?DocID=477513[2] Škrobák, Ján. Najvyšší správny súd (takmer) realitou. Comenius : odborný blog, 11. 12. 2020. https://comeniusblog.flaw.uniba.sk/2020/12/11/najvyssi-spravny-sud-takmer-realitou/[3] Prušová, Veronika. Nadšenie zo vzniku Najvyššieho správneho súdu tlmia obavy, či tam bude mať kto súdiť. DenníkN, 3. 12. 2020. https://dennikn.sk/2170758/nadsenie-zo-vzniku-najvyssieho-spravneho-sudu-tlmia-obavy-ci-tam-bude-mat-kto-sudit/[4] Reforma súdnej mapy má zvýšiť kvalitu atransparentnosť rozhodnutí súdov. Pravda.sk, 23. 11. 2020. https://spravy.pravda.sk/domace/clanok/569591-reforma-sudnej-mapy-ma-zvysit-kvalitu-a-transparentnost-rozhodnuti-sudov/, Valček, Adam. Kolíková: Neviem, kde zostanú pracoviská súdov, ale bude to známe vpredstihu. Sme.sk, 16. 12. 2020. https://domov.sme.sk/c/22555568/kolikova-ako-sa-zmeni-sudna-mapa-dochdzanie-zlucovanie-sudov.html[5] Prušová, Veronika. Sústupkami, ale prešla. Kolíková presadila zmenu ústavy, sudcom dôkladnejšie preveria ich majetky. DenníkN, 9. 12. 2020. https://dennikn.sk/2177333/s-ustupkami-ale-presla-kolikova-presadila-zmenu-ustavy-sudcom-dokladnejsie-preveria-ich-majetky/?ref=list[6] Kubina, Peter. Prečo (ne)zobrať ústavnému súdu jeho jadrovú zbraň? DenníkN, 30. 11. 2020. https://dennikn.sk/2165239/preco-nezobrat-ustavnemu-sudu-jeho-jadrovu-zbran/?ref=list[7] Petőcz, Kálmán. Ústavná väčšina neznamená neomylnosť. DenníkN, 4. 12. 2020. https://dennikn.sk/2172085/ustavna-vacsina-neznamena-neomylnost/?fbclid=IwAR064LUduWoTfNLfGfIdAdkuklSZ30S8XSQhBdn78RdOnbTe2uRxrAFPm-Y[8] Prušová, Veronika. Sústupkami, ale prešla. Kolíková presadila zmenu ústavy, sudcom dôkladnejšie preveria ich majetky. DenníkN, 9. 12. 2020. https://dennikn.sk/2177333/s-ustupkami-ale-presla-kolikova-presadila-zmenu-ustavy-sudcom-dokladnejsie-preveria-ich-majetky/?ref=list[9] Programové vyhlásenie vlády Slovenskej republiky na obdobie rokov 2020 – 2024. Bratislava: Národná rada Slovenskej republiky. https://www.nrsr.sk/web/Dynamic/DocumentPreview.aspx?DocID=477513[10] Čaputová kritizuje pokusy ozásadné zmeny Ústavy bez poctivej debaty. Sme.sk, 3. 12. 2020. https://domov.sme.sk/c/22547667/caputova-kritizuje-pokusy-o-zasadne-zmeny-ustavy-bez-poctivej-debaty.html[11] Onuferová, Marianna. Krajniak dostal do ústavy rodičovský bonus aj princíp, že materská nemá znižovať dôchodok. Ruší sa aj dôchodkový strop. DenníkE,9. 12. 2020. https://e.dennikn.sk/2177575/krajniak-dostal-do-ustavy-rodicovsky-bonus-aj-princip-ze-materska-nema-znizovat-dochodok-rusi-sa-tiez-dochodkovy-strop/[12] Homola, Miroslav. Odborárom sa nepáči Krajniakova reforma dôchodkov. Hrozia aj štrajkom. Pravda.sk, 24. 11. 2020. https://ekonomika.pravda.sk/ludia/clanok/569679-nazivo-odborari-k-navrhu-ustavneho-zakona-o-dochodkoch-z-dielne-ministra-prace/[13] Via Iuris kzmene Ústavy SR. Via Iuris – strona internetowa, 5. 12. 2020. https://viaiuris.sk/aktuality/via-iuris-k-zmene-ustavy-sr/

Nota

Argentyna: restrukturyzacja zadłużenia

04.01.2021

Rząd lewicowego prezydenta Alberto Férnandeza ogłosił we wtorek 4 sierpnia 2020 roku wstępne porozumienie osiągnięte z największymi wierzycielami w sprawie restrukturyzacji 65 milionów dolarów argentyńskiego długu. Deklaracja ta stanowi istotny krok w wychodzeniu tego państwa z trwającego od lat kryzysu zadłużeniowego.Rozmowy pomiędzy rządem Argentyny, reprezentowanym przez ministra ekonomii Martína Guzmána, a amerykańskimi wierzycielami trwały od momentu objęcia władzy przez Alberto Férnandeza w grudniu 2019 roku. Prezydent obiecał renegocjację zobowiązań zaciągniętych za czasów wcześniejszych administracji, w tym zapadających w 2020 roku obligacji skarbu państwa, wyemitowanych podczas wcześniejszych restrukturyzacji. Pierwsza propozycja porozumienia, wystosowana przez Guzmána w kwietniu 2020 roku, nie została przyjęta przez wierzycieli. Państwu groziło kolejne już w historii bankructwo, a negocjacje były wielokrotnie przedłużane. Oferta wystosowana przez rząd w sierpniu, znacznie korzystniejsza od poprzedniej, określona została przez prezydenta Férnandeza jako „maksymalny możliwy do podjęcia wysiłek”. Po długich rozmowach zaakceptowana została ona przez obligatariuszy, którzy zgodzili się na tzw. rolowanie obligacji. Restrukturyzacja 65 milionów dolarów argentyńskiego zadłużenia polegać ma na zastąpieniu starych obligacji nowymi, których zapadalność przypadałaby na kolejne lata. Rozpoczęcie spłacania zobowiązań rozpocząć miałoby się już po roku po podpisaniu porozumienia, nie zaś po trzech latach, jak przewidywała kwietniowa oferta. Zwiększono również wysokość wypłat dla samych obligatariuszy – za każdego dolara zobowiązania Argentyna płacić będzie wierzycielom 54,8 centów. Jeśli ogłoszone 4 sierpnia porozumienie zyska poparcie większości inwestorów, Argentyna nie tylko nie będzie zmuszona ogłosić kolejnego technicznego bankructwa, ale również uniknie ponownej izolacji na rynkach obligacji.Komentarz:Nie ulega wątpliwości, że czynnikiem wpływającym na pozytywny rezultat negocjacji rządu z wierzycielami była panująca w świecie pandemia COVID-19 oraz jej prognozowane skutki społeczne i gospodarcze w Argentynie. Koronawirus znacznie pogorszył sytuację ekonomiczną państwa, od 2018 zmagającego się z recesją. Szacuje się, że tylko w 2012 r. argentyńska gospodarka skurczy się o 12%. Znacznie wzrosną też wskaźniki ubóstwa i głodu. Widmo pogłębienia kryzysu gospodarczego, jak również nieuchronny kryzys społeczny doprowadziły do zmniejszenia oczekiwań inwestorów. Obok argumentów pragmatycznych pojawiać się zaczęły również argumenty moralne. W warunkach pandemii trudno jest bowiem polemizować z argentyńskim rządem stawiającym zdrowie publiczne i bezpieczeństwo socjalne obywateli ponad wszelkimi innymi zobowiązaniami.Wstępne porozumienie z amerykańskimi wierzycielami nie wyczerpuje argentyńskich wysiłków w zakresie restrukturyzacji zadłużenia. Całość argentyńskiego zadłużenia szacuje się bowiem na około 323 miliardy dolarów, z czego połowa to długi wobec zagranicznych inwestorów. Jedną z kluczowych obietnic wyborczych Alberto Férnandeza była renegocjacja warunków spłaty kredytu w wysokości 57 milionów dolarów przyznanego Argentynie w 2018 roku przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Rozmowy te cały czas trwają. W 2021 roku ministra Martína Guzmána czekają również negocjacje z Klubem Paryskim, któremu Argentyna winna jest 2,1 miliarda dolarów.

`