Logo Thing main logo

Tag: president

Nota

Zaprzysiężenie Prezydenta w systemie politycznym Stanów Zjednoczonych Ameryki

25.09.2021

Stany Zjednoczone Ameryki (USA) są klasycznym przykładem systemu prezydenckiego, ponieważ w tym ustroju na czele państwa stoi prezydent jako szef egzekutywy. System polityczny USA jest szczególny jeszcze z jednego powodu – urzędu wiceprezydenta, jednak warto podkreślić że taki urząd występuje nie tylko w USA, ale także w innych państwach np. Bułgarii, Paragwaju, Liberii, Brazylii czy Argentynie.Konstytucja USA stanowi „Władzę wykonawczą sprawuje prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki. Urząd swój pełni przez okres lat czterech, a wybierany jest wraz z obieranym na ten sam okres wiceprezydentem w następujący sposób”[1]. Konstytucja określa warunki konieczne do spełnienia, aby móc ubiegać się o najważniejszy urząd w USA i tym samym miano jednego z najważniejszych światowych przywódców. Prawo kandydowania mają obywatele USA, którzy skończyli 35 lat i co najmniej 14 lat zamieszkują na terenie USA, dysponują pełnią praw publicznych i nie są obywatelami naturalizowanymi.Kampania prezydencka w USA wzbudza zainteresowanie całego świata. Tak samo było w 2020 roku, kiedy to republikanin 45 prezydent USA Donald Trump ubiegał się o reelekcje wwyborach, w których przyszło mu się zmierzyć z byłym Wiceprezydentem USA ikandydatem partii demokratycznej Joe Bidenem. Amerykanie wybierają swojego prezydenta w wyborach, które składają się z trzech etapów: nominacji partyjnej, wyborów powszechnych oraz głosowania elektorów.W dniu 20 stycznia 2021 r. na Kapitolu będącym siedzibą Kongresu Stanów Zjednoczonych Ameryki, odbyło się kolejne w historii tego państwa niezwykle ważne wydarzenie polityczne. Otóż na 46 Prezydenta Stanów Zjednoczonych został zaprzysiężony Joe Biden, który pokonał w wyborach prezydenckich ubiegającego się o reelekcje Prezydenta Donalda Trumpa. Nowo wybrany prezydent złożył przysięgę na Biblię, którą przyjął Prezes Sądu Najwyższego. Jej treść brzmi: „Przysięgam (lub ślubuję) uroczyście urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych wiernie sprawować oraz konstytucji Stanów Zjednoczonych dochować, strzec i bronić ze wszystkich swych sił”[2]. Wydarzenie to było szczególne z kilku powodów. Po raz pierwszy urząd Wiceprezydenta USA objęła kobieta – Kamala Harris, po drugie odbywało się w okresie pandemii, a po trzecie w zaprzysiężeniu 46 Prezydenta USA Joe Bidena nie wziął udziału ustępujący Prezydent D. Trump - obecny był natomiast Wiceprezydent Mike Pence.Czy decyzję Prezydenta D. Trumpa można uznać za pewien precedens w historii politycznej USA? Media szeroko rozpisywały się o tej wyjątkowej sytuacji, jednak Prezydent D. Trump nie był pierwszym prezydentem, który nie uczestniczył w zaprzysiężeniu swojego następcy. W tym kontekście możemy mówić o trzech takich sytuacjach. W 1801 r.Prezydent USA John Adams nie wziął udziału w zaprzysiężeniu Thomasa Jeffersona. Kolejnym prezydentem, który nie pojawił się na inauguracji prezydentury swojego następcy był John Quincy Adams, który nie przybył na zaprzysiężenie Andrew Jacksona w 1829 roku. Natomiast ostatnim prezydentem przed D. Trumpem, który odmówił udziału w tej uroczystości był Andrew Johnson, który w 1869 roku nie przybył na zaprzysiężenie nowego Prezydenta USA Ulysses’a Granta.Od 1869 roku do 2021 roku minęło 152 lata, kiedy to ponownie Prezydent USA nie pojawił się na zaprzysiężeniu swojego następcy. W przytoczonych powyżej przykładach taka nieobecność była podyktowana różnymi sporami politycznymi. Podobnie było w 2020 roku, kiedy o urząd Prezydenta USA ubiegali się D.Trump i J. Biden.[1] Artykuł II §1 Konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki. Źródło: Konstytucja Stanów Zjednoczonych Ameryki. Tłum. Andrzej Pułło. Warszawa, Wydawnictwo Sejmowe, 2002.[2] Tamże.

Nota

Przejęcie władzy przez Joe Bidena

24.07.2021

Objęcie urzędu Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, po dwóch wcześniej podejmowanych, nieudanych próbach, z pewnością stanowi dla Joe Bidena spełnienie jego trwających wiele lat dążeń. Po zakończeniu okresu czteroletniej prezydentury Donalda Trumpa, Biden za główny cel postawił sobie przywrócenie "duszy Ameryki". Joe Biden, ma 78 lat i jest najstarszym prezydentem zasiadającym w Białym Domu. Po raz pierwszy pojawił się w Waszyngtonie jako młody człowiek. W 1972 roku, 29 - letni wówczas Biden został wybrany na senatora ze stanu Delaware. Pozostał w Senacie Stanów Zjednoczonych Ameryki przez 36 lat. Następnie podczas prezydentury pierwszego czarnoskórego prezydenta USA - Baracka Obamy (w latach 2009 - 2017) sprawował urząd wiceprezydenta. W wyniku wygranych wyborów, stając się 46 Prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki, Joe Biden przejął władzę w państwie borykającym się z głębokimi podziałami politycznymi. Największym jednak problemem z pewnością jest kryzys zdrowia publicznego, który stał się zagrożeniem dla największej gospodarki świata.Pięćdziesiąta dziewiąta inauguracja prezydencka odbyła się na West Front of the United States Capitol w Waszyngtonie. Niniejsze wydarzenie miało miejsce podczas wielu niesprzyjających okoliczności. Chodzi przede wszystkim o nadzwyczajne kryzysy o charakterze politycznym, a także kryzysy: zdrowia publicznego, gospodarcze i bezpieczeństwa narodowego w tym pandemii COVID - 19. Należy także wspomnieć o podejmowanych przez byłego prezydenta próbach unieważnienia wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2020 roku (co wywołało szturm na Kapitol), czy też o zagrożeniu powszechnymi niepokojami społecznymi oraz drugim impeachmencie Donalda Trumpa.Z pewnością dzień inauguracji (20 stycznia 2021 roku) stanowił przełom dla obywateli Stanów Zjednoczonych, którzy obserwowali, jak Joe Biden stał się jednocześnie najstarszym prezydentem - elektem w historii, pierwszym prezydentem z Delaware, drugim katolikiem po Johnie Fitzgeraldzie Kennedym i piętnastym byłym wiceprezydentem, który pełni funkcję prezydenta. Natomiast Kamala Harris została pierwszą, czarnoskórą kobietą pochodzenia azjatyckiego, sprawującą urząd wiceprezydenta. Inauguracja stanowiła formalne zwieńczenie wyścigu w wyborach prezydenckich Joe Bidena, który został prezydentem - elektem po pokonaniu Donalda Trumpa 3 listopada 2020 roku. Zwycięstwo Joe Bidena i Kamali Harris sformalizowano w drodze głosowania wKolegium Elektorskim, które odbyło się 14 grudnia 2020 roku. Zgodnie z artykułem I, sekcja 6 Konstytucji Stanów Zjednoczonych, Harris zrzekła się mandatu w Senacie USA. W inauguracji wzięli udział byli prezydenci: Bill Clinton, George Walker Bush i Barack Obama, a także byłe Pierwsze Damy: Hillary Clinton, Laura Bush oraz Michelle Obama.Niewątpliwie, prezydent Joe Biden oraz wiceprezydent Kamala Harris na początku 2021 roku zapisali się na „kartach historii”, gdy w niespełna dwa tygodnie od ataku terrorystycznego na Kapitol Stanów Zjednoczonych zostali zaprzysiężeni na urząd. Podczas pierwszych "100 dni" pełnienia urzędu przez prezydenta, administracja Bidena zobowiązała się do wydania wielu rozporządzeń wykonawczych. Istotą tych rozporządzeń jest „odwrócenie” niektórych decyzji politycznych podjętych przez Donalda Trumpa. Niemniej jednak priorytetem jest rozwiązanie problemów spowodowanych pandemią COVID - 19.

Nota

Czasem wiele musi się zmienić, aby wszystko mogło zostać po staremu – ewolucja ustroju Iranu po wyborach prezydenckich 2021 r.

21.07.2021

W dniu 18 czerwca 2021 roku w Iranie odbyły się wybory prezydenckie, mające wyłonić następcę kończącego swoją drugą kadencję prezydenta Hasana Rouhaniego. Wygrał je, zgodnie z przewidywaniami, Ibrahim Raisi, cieszący się poparciem Najwyższego Przywódcy, Alego Chamenei. Dla Raisiego, który od 2019 roku stał na czele systemu sądownictwa Islamskiej Republiki Iranu, a wcześniej pełnił inne wysokie funkcje w państwie, był to drugi start w wyborach prezydenckich (w 2017 roku zdobył 38% głosów i przegrał z Hasanem Rouhanim). Choć sam wynik wyborów, ani też przebieg kampanii wyborczej, nie były niespodzianką, to pewne wydarzenia im towarzyszące należy odnotować jako istotne i interesujące z punktu widzenia ustroju Islamskiej Republiki Iranu.Odpowiedzialna za weryfikację kandydatów na prezydenta Rada Strażników Rewolucji odrzuciła ponad 600 zgłoszeń, dopuszczając ostatecznie udziału w wyborach jedynie siedmiu kandydatów. Byli to Amir-Hossein Ghazizadeh, Ibrahim Raisi, Mohsen Rezai, Said Dżalili, Alireza Zakani (wszyscy oni uznawani za kandydatów konserwatywnych i/lub radykalnych) oraz Abdolnaser Hemmati i Mohsen Mehralizadeh (uznawani za kandydatów umiarkowanych). Warto również dodać, że wielu poważnych potencjalnych kandydatów, szczególnie tych uznawanych za umiarkowanych (jak choćby minister spraw zagranicznych w rządzie Rouhaniego, Dżawad Zarif) nie zgłaszało nawet swoich kandydatur, wiedząc, że i tak zostaną one odrzucone przez Radę Strażników. Wśród tych, którzy mimo wszystko spróbowali i nie zostali dopuszczeni do startu znaleźli się znani politycy, między innymi pierwszy wiceprezydent w rządzie Rouhaniego, Iszak Dżahangiri, były prezydent Mahmud Ahmadineżad, były wieloletni przewodniczący parlamentu Ali Laridżani, czy też były ambasador Iranu w Polsce Ramin Mehmanparast. Już w trakcie kampanii wyborczej swoje kandydatury wycofało jeszcze trzech z grona zaakceptowanych kandydatów, Said Dżalili i Alireza Zakani, którzy poparli Raiseigo, oraz Mohsen Mehralizadeh, który poparł Abdolnasera Hemmatiego.Tak duża liczba kandydatów niedopuszczonych do udziału w wyborach oraz fakt, że zdyskwalifikowani zostali nie tylko politycy uznawani za umiarkowanych i należący do obozu ustępującego prezydenta Rouhaniego, ale także liczni kandydaci uznawani wcześniej za lojalnych i oddanych popleczników Najwyższego Przywódcy Alego Chamenei (np. Ahmadineżad czy Laridżani) są dość symptomatyczne. Świadczą o tym, że w tych wyborach religijni przywódcy Iranu nie zamierzali popełnić błędu sprzed czterech lat i pozbyli się wszelkiej groźnej konkurencji dla wytypowanego przez nich na nowego prezydenta Ibrahima Raisiego. W rezultacie tak daleko idących ograniczeń i machinacji, wybory te należy uznać za w znacznej mierze ustawione oraz zdecydowanie mniej wolne i demokratyczne niż wszystkie poprzednie wybory prezydenckie w Iranie, za wyjątkiem wyborów z 2009 roku. W tej sytuacji nie może dziwić, że kampania wyborcza nie była zbyt porywająca i skupiła się na rywalizacji pomiędzy kandydatami umiarkowanymi a radykalnymi. Było to szczególnie widoczne w czasie debaty telewizyjnej z udziałem wszystkich siedmiu kandydatów. Choć podobnie identyfikowali oni główne problemy, z którymi zmierzyć się będzie musiał kolejny prezydent Iranu (bieda, stagnacja gospodarcza, inflacja, korupcja, słaby poziom usług publicznych), żaden z nich nie przedstawił konkretnych pomysłów na to, jak sobie z nimi poradzić.Zdyskwalifikowanie większości poważnych kandydatów umiarkowanych i, w zasadzie przesądzone już przed wyborami, zwycięstwo Ibrahima Raisiego, a także wciąż obecny w Iranie w pewnym stopniu strach przez epidemią COVID-19, spowodowały, że wielu Irańczyków nie miało zamiaru pójść do głosowania. Spodziewano się więc niskiej frekwencji i tak też się stało. Nie pomogły nawet fatwy Najwyższego Przywódcy i innych szyickich duchownych, którzy ogłosili, że brak udziału w wyborach lub oddanie nieważnego głosu jest grzechem. Do urn udało się niespełna 29 milionów Irańczyków. Frekwencja wyborcza wyniosła 48,78% i była najniższa w wyborach w Iranie od rewolucji w 1979 roku. Ponadto oddano też rekordowo dużo, bo aż 3,74 miliona głosów pustych i nieważnych (to więcej, niż uzyskał jakikolwiek kandydat poza zwycięskim Ibrahimem Raisim). Jest to kolejny dość istotny symptom zmiany społeczno-politycznej w Iranie, która może mieć znaczenie dla przemian ustrojowych. Oznacza bowiem z jednej strony, że Irańczycy są coraz bardziej świadomi tego, jak bardzo zakonserwowany i zabetonowany jest panujący w kraju ustrój polityczny, z drugiej zaś pokazuje, że narasta wśród nich skłonność do biernego oporu i niechęć do firmowania poprzez udział w wyborach działań władz, których nie akceptują i z którymi się nie zgadzają.Ibrahim Raisi uzyskał ostatecznie ponad 18 milionów głosów i zdobywając 72,35% oddanych ważnych głosów został nowym prezydentem Iranu. Jest to kolejny prezydent będący szyickim duchownym, choć jego ranga jako duchownego jest niepewna. On sam kilkukrotnie określał siebie jako ajatollaha, następnie, gdy media wytknęły mu, że nie posiada właściwego wykształcenia religijnego i kwalifikacji, wycofał się z tego i określał się jako hodżatoleslam (ranga duchowna niższa niż ajatollah), by już w takcie kampanii wyborczej znów twierdzić, że jest ajatollahem. Nie ulega natomiast wątpliwości, że całe niereligijne wykształcenie formalne Raisiego ogranicza się do szkoły podstawowej. Po jej ukończeniu studiował on już tylko teologię i prawo religijne w seminariach duchownych, wobec czego jest on oskarżany przez swoich przeciwników o brak kompetencji do sprawowania urzędu prezydenta i rządzenia państwem. Wydaje się, że rzeczywiście może to w pewien sposób wpłynąć na sprawowanie przez niego urzędu. Co prawda strategiczne kierunki polityki w Iranie i tak są określane przez Najwyższego Prawnika i Radę Strażników Rewolucji i tu prezydent, ktokolwiek by nim nie był, i tak nie ma bardzo ograniczone pole manewru. Natomiast brak formalnego wykształcenia i prawdopodobne ograniczenie kompetencji z tym związane mogą spowodować, że Ibrahim Raisi będzie musiał w dużo większym stopniu niż jego poprzednicy polegać na swoim otoczeniu i kluczowych doradcach. Ci zaś natomiast w znacznej mierze wywodzić się będą ze środowiska byłych i obecnych oficerów Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, co oznaczać może jeszcze większy wzrost, i tak już ogromnych, wpływów tej organizacji. Inne kontrowersje związane z Raisim dotyczą jego udziału w masowych egzekucjach przeciwników politycznych irańskiego reżimu z 1988 roku. W 2019 roku natomiast, wraz z innymi osobami z bliskiego otoczenia Najwyższego Przywódcy, został on objęty sankcjami przez USA za swój udział w tłumieniu protestów, które miały miejsce w Iranie w tymże roku.Wybór Raisiego na prezydenta Iranu, a szczególnie zdecydowane poparcie, jakiego udzielił mu Najwyższy Przywódca, może też oznaczać, że to właśnie w Ibrahimie Raisim Ali Chamenei upatruje swego następcy. Choć deklaracja taka jak na razie nie padła, to na giełdzie nazwisk potencjalnych następców Chameneiego akcje Raisiego zdecydowanie poszły w górę. Póki co Ibrahim Raisi będzie prezydentem Iranu w kadencji obejmującej lata 2021-25. Wydaje się, że w stosunku do swego poprzednika Hassana Rowhaniego po jego rządach, zarówno w polityce wewnętrznej jak i zagranicznej Iranu, możemy spodziewać się zmiany retoryki, która zapewne stanie się ostrzejsza i bardziej wojownicza. Sama polityka natomiast zapewne nie ulegnie większym zmianom, ponieważ urząd prezydenta w systemie politycznym Iranu jest ośrodkiem wykonującym decyzje polityczne, a nie je podejmującym.

`