Logo Thing main logo

Tag: Serbia

Wywiad

Demokracja, praworządność, pandemia. Czy Serbia Aleksandra Vučicia nadal jest państwem demokratycznym?  

30.05.2021

Serbia jest największym i najludniejszym państwem pojugosłowiańskim. Państwo to po burzliwych latach 90-tych i rozpadzie federacji jugosłowiańskiej oraz sankcjach międzynarodowych, po upadku reżimu Slobodana Miloševicia w 2000 roku, doświadczyła nieudanej transformacji, deindustrializacji spowodowanej kontrowersyjnym procesem prywatyzacji w wykonaniu kompradorskiej proeuropejskiej elity postmiloševiciowskiej. W opozycji do takiego stanu rzeczy w 2012 roku władzę objęła Serbska Partia Postępowa (SNS) Aleksandra Vučicia, która podczas ostatnich wyborów w 2020 roku odnotowała niezwykle wysokie poparcie polityczne właściwie niemalże eliminując opozycję z ław poselskich.O polityce w dzisiejszej Serbii, jej pozycji w regionie i europejskich perspektywach rozmawiamy z Savą Manojloviciem, prawnikiem, przewodniczącym Stowarzyszenia Ochrony Konstytucyjności i Legalności (UZUZ), członkiem Serbskiego Stowarzyszenia Prawa Konstytucyjnego, doradcą w Sądzie Konstytucyjnym Republiki Serbii (w latach 2009-2015) oraz aktywistą politycznym.Marko Babić: Pańska aktywność naukowa i społeczna od lat skupia się na kwestiach prawnych i na ukazywaniu problemów w sferze praworządności w Serbii. Ostatnio jednak skierował Pan swoją krytykę również w kierunku sfery politycznej, zostając bardzo aktywnym, lecz niezrzeszonym, działaczem opozycyjnym. Dlatego chciałbym abyśmy porozmawiali zarówno o praworządności, jak i o polityce w Serbii i wokół Serbii. Zacznijmy od faktu, że Serbia jest największym państwem pojugoslowiańskim i jako taka może znacząco wpływać na stabilizację polityczną w całym regionie. Jak ocenia Pan jej obecną pozycję i aktualną sytuację w tym kontekście?Savo Manojlović: Na obecną pozycję Serbii wpływa kilka czynników. Po pierwsze, uważam, że jest ona częścią pewnego rodzaju bałkańskiej konfederacji przestępczo-politycznej. To bałkańska mafijna ośmiornica, w której przeplatają się polityka, sprawy kryminalne i media. Elity polityczne kilku państw bałkańskich zaangażowane były, lub nadal są, w działalność przestępczą, taką jak handel bronią i narkotyki. Mam na myśli Czarnogórę za czasów rządów Milo Djukanovicia (w wyborach parlamentarnych z 31 sierpnia 2020 roku, Milo Djukanović stracił władzę, którą dzierżył nieprzerwanie od 1988 roku. [przyp. aut.]), Ediego Ramę w Albanii, Hashima Thaciego w Kosowie, Aleksandra Vučicia w Serbii i władzę w Macedonii Północnej za czasów Nikoli Gruevskiego (władzę stracił w 2016 roku. [przyp. aut.]). Tajemnicą poliszynela są ich powiązania z częścią elit w Bułgarii oraz Bośni i Hercegowinie. Ich wieloletnia działalność w dużej mierze powoduje to, że Bałkany Zachodnie pozostają wątpliwym partnerem dla Zachodu i regionem, któremu nie można ufać. Ich swoista technologia władzy polega na wywoływaniu kryzysów, które potem sami rozwiązują. W ten sposób pokazują społeczności międzynarodowej, że są skutecznymi politykami, którzy sami potrafią rozwiązywać problemy i kryzysy. Ciekawe jednak, że kryzysy wybuchają zawsze jak pojawia się krytyka tej władzy ze strony polityków czy instytucji zachodnich. W oczach zachodnich partnerów, owi "piromani" bałkańscy, mówiąc obrazowo, pozostają najlepszymi strażakami ponieważ wiedzą gdzie i jak gasić pożary. Z drugiej strony, nikt nie zmienia szefa straży pożarnej, jeśli pali się ogień. W ten sposób bałkańskie elity utrzymują się u władzy z poparciem świata zachodniego.Po drugie, nie mam wątpliwości, że w dzisiejszej Serbii nie instytucje państwa, a wola jednego człowieka decyduje o polityce zewnętrznej i wewnętrznej. Słowem, państwo to partia, a partia to jeden człowiek. Mam na myśli prezydenta państwa Aleksandra Vučicia. Wielu obserwatorów uważa Serbię za prywatne państwo prezydenta. Jednocześnie, monopol na proces decyzyjny pozwala mu na przedstawienie siebie jako "wszechmogącego", skutecznego polityka m.in. w przyciąganiu inwestycji zagranicznych. A jak to wygląda w rzeczywistości? Za zgodą władz, inwestycje zagraniczne mają uprzywilejowaną pozycję w stosunku do firm rodzimych. Na przykład, chińskie fabryki w Serbii nie przestrzegają norm środowiskowych i zatruwają kraj. Niemieckie firmy otrzymują tanią siłę roboczą do prostych prac i za to otrzymują duże subwencje państwowe, czyli za pieniądze serbskich podatników. "Drenaż mózgów", wyjazd najlepiej wykształconej kadry odbywa się bez żadnych ograniczeń i w szybkim tempie. Władze przyglądają się temu procederowi bez reakcji. Z kolei, kwestie bezpieczeństwa energetycznego państwa pozostawiono bez reszty Rosjanom (sprywatyzowany, strategicznie ważny serbski monopolista energetyczny NIS, jest pod kontrolą rosyjskiego Gazpromnieftu. [przyp. aut.]). Odnoszę wrażenie, że władze są w jednej spółce z partnerami zagranicznymi zamiast działać na korzyść państwa i społeczeństwa. Ale, władze mają problem: Serbowie widzą, jaka jest rzeczywistość i nie zgadzają się na nią. Dowodem są ciągłe protesty obywatelskie.Jak, w tym kontekście, wytłumaczyć fakt, że podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych SNS i Aleksandar Vučić odnieśli niekwestionowane zwycięstwo i faktycznie wyeliminowali opozycję z parlamentu? Jakie potencjalne konsekwencje może mieć taka polityczna dominacja jednej partii i jednego człowieka dla życia politycznego Serbii?Należy zwrócić uwagę, że najbardziej istotna część opozycji, czyli partie zdolne do przekroczenia progu wyborczego (w Serbii to 3%. [przyp. aut.]) zbojkotowały wybory. Z pewnością faktem również jest to, że sama opozycja nie cieszy się obecnie dużym poparciem. Przyczyna jest oczywista: mamy nieprawdopodobną kontrolę mediów ze strony władzy. Wszystkie stacje o zasięgu krajowym, zarówno państwowe jak i prywatne, na celu mają nieustanną gloryfikację władzy i totalną krytykę opozycji. Na przykład, mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której państwowy operator telefonii komórkowej Telekom płacił bajeczne kwoty prywatnym firmom powiązanym z partią rządzącą, by wykupiły pozostałe prywatne firmy na rynku. W jakim celu? W celu kontroli rynku medialnego będącego de facto już tylko na pozór pluralistycznym. Sektor publiczny został przejęty przez SNS, pracownicy są szantażowani. Podam konkretny przykład kupowania głosów. Nasze stowarzyszenie UZUZ zdobyło nagranie, na którym widać, jak odbywa się grupowe głosowanie według instrukcji na kandydatów SNS w konkretnym lokalu wyborczym. Nagranie opublikowaliśmy, wybuchł skandal, podaliśmy nawet imiona i nazwiska sprawców. Niestety, do dzisiaj prokuratura milczy w tej sprawie. Konsekwencją takiej polityki władz jest niestabilność polityczna. Instytucje zostały opanowane przez rządzącą partię i dlatego większość grup społecznych i politycznych nie ma możliwości instytucjonalnego działania opartego na zasadzie równego i uczciwego dostępu. Należy również przyznać, że większość obywateli nie ma możliwości zinstytucjonalizowania swoich pozycji politycznych przez partie opozycyjne ze względu na fakt, że skutecznie są one blokowane albo przez skorumpowanych albo niedojrzałych politycznie działaczy partyjnych. Problemy nierozwiązywane instytucjonalnie będą więc rozwiązywane na ulicy. Nie jest to moje pragnienie, ani groźba. To po prostu realia polityczne dzisiejszej Serbii. Największą iluzją Vučića jest przekonanie, że mając tak dużą władzę, może kontrolować wszystko. Podam dwa przykłady: osobiście zapowiedział w telewizji, że studenci będą musieli opuszczać akademiki z powodu pandemii koronawirusa. Studenci w ramach protestu wyszli na ulice i po niecałej godzinie cofnął on swoją wcześniejszą decyzję. To samo stało się, gdy ogłosił 48-godzinną kwarantannę dla wszystkich. Wówczas ponad 10.000 osób wyszło spontanicznie na ulice i ponownie się wycofał. Dlatego jestem przekonany, że w przyszłości zarówno rozmowy polityczne z Vučićem, ale i egzekwowalność jego decyzji zależeć będą od stopnia zorganizowania społeczeństwa, jego determinacji i gotowości do protestu.Celem strategicznym Serbii od upadku Miloševicia w 2000 roku jest członkostwo w Unii Europejskiej. Istnieją jednak poważne wątpliwości dotyczące funkcjonowania państwa prawa. Czy wymiar sprawiedliwości dobrze funkcjonuje? Absolutnie nie. Wymiar sprawiedliwości jest jednym z podstawowych generatorów problemów dla społeczeństwa serbskiego. W 2009 roku w Serbii przeprowadzono reformy w celu usprawnienia funkcjonowania sądownictwa. Niestety, źle wykonane, reformy te doprowadziły do zaniku roli wymiaru sprawiedliwości, jaką powinien odgrywać w państwie prawa. Praworządność zniknęła, ponieważ zniknęło niezależne sądownictwo. A to przecież jest podstawą uzdrowienia społeczeństwa i stworzenia nowoczesnej demokracji ze społeczeństwem myślących obywateli ufających instytucjom państwa. Naszym wzorem jest Laura Kövesi, liderka rumuńskiego Biura Antykorupcyjnego, która wsadziła dużą część skorumpowanej elity za kratki, a obecnie jest prokuratorem UE. Uważam, że dzięki takim działaniom dzisiejsza Rumunia jest państwem, które wydostało się z "bałkańskiego bractwa" reżimów przestępczych i coraz lepiej sobie radzi gospodarczo. To należy stanowczo podkreślać dlatego, że dla przeciętnego Serba Rumunia nadal jest synonimem państwa biedy i korupcji. Działalności antykorupcyjnej rumuńskiego wymiaru sprawiedliwości i samej Laury Kövesi bronili ludzie na ulicy podczas masowych demonstracji. Zatem to obywatele muszą pomóc w (od)budowie instytucji. Jestem przekonany, że Serbowie są gotowi stanąć w obronie praworządności. Zasadnicze pytanie brzmi, czy mamy serbską Laurę Kövesi? Jeśli jej jeszcze nie mamy, to stwórzmy ją! W przyszłych procesach sądowych niezależne sądownictwo będzie musiało zidentyfikować wszystkie nadużycia i korupcję w ramach skutecznych i całkowicie uczciwych procedur. Będzie to jasny komunikat, że przestępstwo się nie opłaca! A wtedy Serbia będzie mogła ruszyć do przodu.W procesie akcesyjnym do Unii Europejskiej poza problemami z praworządnością, Serbia równolegle musi rozwiązywać inne nie mniej fundamentalne kwestie. Pomówmy o relacjach między Belgradem a Prisztiną. Czy charakter tych relacji wpływa na system polityczny w Serbii? Czy elita polityczna jest gotowa do uznania niepodległości Kosowa w najbliższej przyszłości w zamian za konkretne korzyści polityczne lub gospodarcze?Znowu widzę błędne koło. Na serbskiej scenie politycznej jedynymi, którzy mogliby uznać Kosowo jako państwo niepodległe są ci, którzy nigdy nie będą mieli ani siły, ani sposobności, ani poparcia społecznego by to uczynić. Inaczej mówiąc, partie polityczne otwarcie deklarujące gotowość uznania niepodległości Kosowa od lat uzyskują nie więcej niż 2% poparcia w wyborach parlamentarnych. Z kolei ci, którzy mają odpowiednie poparcie, decydują się na kompromisy takie jak porozumienie brukselskie z 2013 roku zgodne z oczekiwaniami partnerów zachodnich (przede wszystkim Unii Europejskiej). W zamian zaś mogą swobodnie naruszać standardy ustanowione przez tę samą Unię Europejską w kontekście łamania praworządności, deptania wolności mediów, tolerowania korupcji, która niszczy potencjał gospodarczy państwa itd. Unia Europejska po prostu przymyka na to oczy. Czy dziwi zatem fakt, że idea Unii Europejskiej w społeczeństwie serbskim nie jest już tak atrakcyjna jak wcześniej? Zwracam uwagę na interesujący fakt: największy entuzjazm dla Unii Europejskiej społeczeństwo wyrażało po obaleniu rządów Miloševicia jesienią 2000 roku, a więc zaledwie półtora roku od wojny NATO z FR Jugosławią (Federacyjna Republika Jugosławii składała się wówczas z Serbii i Czarnogóry, a wojna trwała od 24 marca do 10 czerwca 1999 roku. [przyp. aut.]). Przypomnę, że w ataku na Serbię uczestniczyły państwa członkowskie Unii Europejskiej, a sama wojna do dzisiaj w serbskiej opinii publicznej uważana jest za wojnę o charakterze agresorskim i niesprawiedliwym. Należy też zauważyć, że przedstawiciele Unii Europejskiej odwiedzający Serbię zawsze podkreślają duży stopień zaangażowania finansowego Unii w Serbii w kontekście inwestycji rozwojowych. I jest to prawdą. Nikt tego nie kwestionuje. Niemniej, problem polega na tym, że zwykli obywatele nie odczuli takiej obecności Unii. Przynajmniej nie w takim zakresie, w jakim mogli i powinni byli odczuć. Tu jest problem. Z drugiej strony, obiektywnie patrząc, postęp jest zauważalny. Nie tylko w kontekście tego, że nie ma wojny, sankcji gospodarczych i konfliktu. Sytuacja gospodarcza jest znacznie lepsza, odbywa się swobodny przepływ ludzi, towarów, kapitału. Ludzie jednak odczuwają niesprawiedliwość i widzą, jak ta niesprawiedliwość jest tolerowana przez Unię Europejską jako organizację, która ma stać na straży praworządności. Serbii potrzebne są poważne i głębokie reformy wspierane przez Unię Europejską, takie reformy które będą widoczne na co dzień, a nie jakieś porozumienia na papierze, które elity przedstawiają jako sukces. Idea europejska powinna być ideą uczciwie funkcjonującego wymiaru sprawiedliwości zapewniającego poczucie bezpieczeństwa. Konkretnie, na przykład, w sytuacji, kiedy zatrudnienie jest uzależnione wyłącznie od kompetencji, a nie od posiadania legitymacji partyjnej czy znajomości lub pokrewieństwa.Wydaje się, że pandemia Covid-19 dotknęła Serbię silniej niż inne państwa regionu. Dlaczego? Czy państwo we właściwy sposób zareagowało na wyzwania związane z ochroną swoich obywateli w tym trudnym czasie?Nie jestem ekspertem medycznym i nie mogę wdawać się w dogłębną analizę tego zjawiska. Niemniej, rozmawiając z ekspertami, zrozumiałem, że w tym przypadku polityka zdominowała medycynę. Fałszowano liczby zakażonych i zmarłych zgodnie z bieżącymi potrzebami politycznymi. Miało to i nadal ma bardzo poważne konsekwencje w kontekście szerzenia się epidemii. Kiedy Naczelny Lekarz mówi ludziom na początku epidemii, że "korony nie ma, możecie spokojnie jechać do Włoch na zakupy", a po paru miesiącach stwierdza, że "wygraliśmy z koroną", oczywistym jest, że ludzie nie będą się stosować do zaleceń i restrykcji. Cała relacja polega przede wszystkim na zaufaniu. A z kolei nie ma zaufania bez uczciwości. Nieszczerość nie opłaca się na dłuższą metę, bez względu na to czy walczysz z Covid-19, czy mówisz o współpracy międzynarodowej. Najgorsze były aresztowania osób wracających do domu z zagranicy oskarżanych o nieprzestrzeganie zasad kwarantanny. Większość z nich uprzednio nawet nie została odpowiednio poinformowana o restrykcjach. Zostali aresztowani i mieli służyć jako kozły ofiarne i dowód na zdecydowane działania władz. Nasze Stowarzyszenie Ochrony Konstytucyjności i Legalności zorganizowało internetowe petycje i kampanię z zespołem „Rusz się i Zmień”. Chcieliśmy, aby ci ludzie zapamiętali, że w trudnych chwilach inni obywatele stanęli w ich obronie. Razem z prawnikami udało nam się uwolnić te osoby.Zaryzykuję jednak tezę, która teraz może wydaje się nierozsądna. Pandemia jest również wielką szansą dla Serbii. W sensie ekonomicznym będzie nam ciężko, w państwie słabym ekonomicznie ludzie z pewnością ucierpią. Ale jest też prawdą, że ​​kto ma niewiele, niewiele też straci. To, co wydaje mi się ważniejsze, to sytuacja, w której pandemia zastała społeczeństwo serbskie. Po ogromnych. aczkolwiek nieskutecznych protestach przeciwko władzy z lat 2018/2019 społeczeństwo zapadło w stan letargu i depresji. Świadomość zmarnowania ogromnej energii protestów była trudne do zniesienia. Pamiętajmy, że w pewnym momencie mieliśmy demonstracje w ponad 120 miastach Serbii, wielką demonstrację z udziałem około 50.000 osób w dniu 13 kwietnia 2019 roku w Belgradzie. Opozycji nie udało się wykorzystać tego niezadowolenia i zostało ono zaprzepaszczone. Ludzie stracili nadzieję na poprawę sytuacji, wielu ludzi zdecydowało się opuścić kraj, widząc w emigracji jedyną szansę na normalne życie. W latach poprzedzających pandemię rokrocznie Serbię opuszczało około 50 tysięcy przeważnie młodych i najlepiej wykształconych ludzi. Wyjeżdżali do pracy na Zachód. Dzisiaj ci, którzy przygotowywali się do wyjazdu nie mają dokąd pojechać. Świat wchodzi w recesję i dla większości zniknęła szansa na zatrudnienie za granicą. Wcześniej młody człowiek dochodził do przekonania, że zamiast niepewnej, żmudnej, może i niebezpiecznej walki o zmianę systemu, mógłby poświęcić rok na naukę języka obcego, pilnie studiować na uczelni i rozwiązać swoje problemy egzystencjalne opuszczając kraj. Pandemia spowodowała to, że aby zmienić swoje życie będą musieli zmienić system, w którym żyją. Zmienić Serbię. Od wiosny 2020 roku do dzisiaj, do 7-milionowej Serbii z Zachodu wróciło ponad 300.000 w większości młodych, zdolnych, wykształconych ludzi. To bezprecedensowy potencjał i ogromna szansa dla państwa. Zobaczyli bowiem jak funkcjonują państwa stabilne i uporządkowane i nie ulegną łatwo manipulacjom politycznym władz swojego kraju. Jasnym jest, że największym potencjałem państwa nie są zasoby naturalne, ale ludzie. Serbia ma taki potencjał, trzeba go tylko zorganizować.Dziękuję za rozmowę.Zdjęcie nagłówka:Bicanski via Pixnio

`